Pronunciation guide: Learn how to pronounce zastaw in Polish with native pronunciation. zastaw translation and audio pronunciation
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2015-08-27 17:05:55 Paweło Net-facet Nieaktywny Zawód: Kagaku gijutsu sha Zarejestrowany: 2015-02-22 Posty: 1,620 Wiek: już 33 Temat: Postaw się a zastaw się Jeśli taki wątek już istnieje to baaardzo przepraszam bo nie znalazłem go. Witam chciałbym poruszyć temat ślubu wesela zauważyłem iż ludzie w Polsce szczególnie młodzi mają jakiegoś bzika na tym punkcie. Wydaja astronomiczne sumy zadłużają się po to by np wyżywić 80 osób na weselu. Ślub oczywiście kościelny (dla niej to konieczność) spotkałem taką parę gdzie ona zarabia 12ł/h a on 15zł/h oczywiście brutto a oni planują zrobić ślub za 120 000 zł ona martwi się iż się w tej kwocie nie zmieści Napiszcie ile wy w sumie wydaliście na ślub tylko szczerze Transhumanista "Starzenie się to odwieczna choroba choroba która należy w końcu wyleczyć" (strona niekomercyjna)"Człowiekowi mądremu cała ziemia jest dostępna, gdyż ojczyzną szlachetnej duszy jest cały świat" Demokryt 2 Odpowiedź przez cslady 2015-08-27 17:24:11 cslady 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-02 Posty: 8,041 Wiek: 29 Odp: Postaw się a zastaw się Jeszcze jestem przed ślubem, więc nie znam końcowej kwoty. Umawialiśmy się między sobą, że "wyrobimy" się w 50 tys., ale już widzę, że będzie zdecydowanie więcej, bo dawno budżet przekroczyliśmy. Czy mam bzika? Na początku chciałam mieć skromny ślub, tylko najbliższa rodzina, a potem obiad w restauracji. Niestety ten pomysł padł z wielkim hukiem, bo nagle okazało się, że nie wypada kogoś tam nie zaprosić i uzbierało się prawie 200 osób. I to nie takich, które widujemy jak na pół roku, tylko przynajmniej kilka razy w tygodniu. Na ślubie będą sami najbliżsi, ale przecież liczbę sztucznie zawyżają osoby towarzyszące (nie można nie zaprosić czyjegoś męża albo żony) oraz dzieci. Kiedy zauważyliśmy, że będzie więcej takich dostosowań, to stwierdziliśmy, że jak już robić huczne wesele, to bez oszczędzania na nim. Nie mam ochoty wziąć tańszego cateringu, innej sali, gorszego zespołu, fotografów itp. Na wieeeelu rzeczach i tak udało mi się strasznie zaoszczędzić, bo będą robione po znajomości albo w formie prezentu. No ale mnie nie dotyczy problem z tematu, bo stać mnie na taki ślub i nie będzie on w żadnym razie nadszarpnięciem budżetu. Kredytu na ślub bym nie brała. Nie robiłabym też hucznego wesela, gdybym odkładała na dom i mieszkanie. Dla mnie wówczas to idiotyzm i jakieś pomieszanie priorytetów, ale co kto lubi. Wiadomo, że gdybym brała ślub w młodszym wieku, to wyglądałby on inaczej, bo nie mogłabym sobie na pewne rzeczy pozwolić. A teraz mogę, więc to robię. I nawet nie tylko dla siebie, bo obmyślam wszystko pod kątem gości. Chcę, żeby dla nich to był niezapomniany dzień, bo dla mnie i tak będzie. A podstawą dla nich jest dobre jedzenie, dobry zespół grający na żywo, dobre alkohole, opieka nad ich dziećmi podczas wesela, by mogli się bawić itp. 1/2 gości będzie musiała dojechać z Warszawy, więc dochodzą jeszcze koszty hotelu oraz autobusu. Gościom z moich stron też dałam możliwość noclegu, a ci z dziećmi na pewno skorzystają. Ci, którzy bardzo lubią alkohol również. "I guess all I can do is embrace the pandemonium; find happiness in the unique insanity of being here, now." 3 Odpowiedź przez kasia2303 2015-08-27 18:14:08 kasia2303 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-11-19 Posty: 985 Wiek: 24 Odp: Postaw się a zastaw sięMoja siostra gdy brala slub koscielny 4lata temu to wyszlo ja wszystko ponad 11 tys. Euro a miala 80 osob na weselu, pozyczki nie brali bo to troche glupota na slub brac kredyt. jestem po slubie cywilnym i jak sie zdecyduje na koscielny to zrobie takie wesele na jakie mnie stac bo widmo zaczynania nowego zycia z duuuuzym kredytem na wesele nie jest zbyt ciekawa a oszczedzac na sukni slubnej zeby isc w uzywanej tez bym nie chciala albo robic wesela w kiepskiej restauracji zeby oszczedzic pare groszy tez odpada 4 Odpowiedź przez Paweło 2015-08-27 18:57:03 Ostatnio edytowany przez Paweło (2015-08-27 18:57:43) Paweło Net-facet Nieaktywny Zawód: Kagaku gijutsu sha Zarejestrowany: 2015-02-22 Posty: 1,620 Wiek: już 33 Odp: Postaw się a zastaw się A ja z żoną wydałem, aż 2000 zł pomimo że mamy kasy na blisko 8000 jednak wolę ta kasę oszczędzić na przyszły biznes mojej kochanej żonie tez to pasowało. I żadnego kościelnego. Była moja jej rodzina i tylko nasi znajomi kameralnie i nastrojowo bez zbędnych wodotrysków. Transhumanista "Starzenie się to odwieczna choroba choroba która należy w końcu wyleczyć" (strona niekomercyjna)"Człowiekowi mądremu cała ziemia jest dostępna, gdyż ojczyzną szlachetnej duszy jest cały świat" Demokryt 5 Odpowiedź przez kasia2303 2015-08-27 19:12:06 kasia2303 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-11-19 Posty: 985 Wiek: 24 Odp: Postaw się a zastaw sięNo widzisz i jak kto woli, wazne by para mloda byla zadowolona ) 6 Odpowiedź przez Czarna Kotka 2015-08-27 19:13:32 Ostatnio edytowany przez Czarna Kotka (2015-08-27 19:14:49) Czarna Kotka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-18 Posty: 1,813 Odp: Postaw się a zastaw się cslady napisał/a: uzbierało się prawie 200 osób. I to nie takich, które widujemy jak na pół roku, tylko przynajmniej kilka razy w tygodniu. Na ślubie będą sami najbliżsi, ale przecież liczbę sztucznie zawyżają osoby towarzyszące (nie można nie zaprosić czyjegoś męża albo żony) oraz że ci ludzie, których widujecie stanowią 1/4 towarzystwa, a reszta to osoby towarzyszące, to widujecie na stałe w tygodniu po kilka razy 50 różnych osób. Serio? Zakładając, że to nie koledzy z fabryki? Czarna Kotka:No łamali granice przekraczający ja oszukani i często zmuszani do tego ludzie. Rozumiem że to spokojnie usprawiedliwia wypieprzanie ludzi, w tym kobiet i dzieci na bagna i niech tam zdychają, byle po Mniej więcej tak. 7 Odpowiedź przez cslady 2015-08-27 20:23:20 cslady 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-02 Posty: 8,041 Wiek: 29 Odp: Postaw się a zastaw się Czarna Kotka napisał/a:cslady napisał/a: uzbierało się prawie 200 osób. I to nie takich, które widujemy jak na pół roku, tylko przynajmniej kilka razy w tygodniu. Na ślubie będą sami najbliżsi, ale przecież liczbę sztucznie zawyżają osoby towarzyszące (nie można nie zaprosić czyjegoś męża albo żony) oraz że ci ludzie, których widujecie stanowią 1/4 towarzystwa, a reszta to osoby towarzyszące, to widujecie na stałe w tygodniu po kilka razy 50 różnych osób. Serio? Zakładając, że to nie koledzy z fabryki?Tak, bo przecież liczą się znajomi moi i mojego partnera. To będzie więcej niż 1/4 towarzystwa. Oboje pracujemy z ludźmi, których znamy od kilku lat i z którymi się przyjaźnimy. Codziennie też chodzę np. na spacery z psami i w ten sposób spotykam moich innych znajomych, których również dobrze znam. Można byłoby dużo tego wymienić. Utrzymuję kontakty z sąsiadami i widuję ich prawie codziennie, choć nie na długo. Oboje jesteśmy raczej towarzyskimi osobami (mój partner bardziej), więc sporo ludzi do zaproszenia. Jeśli rozmawiam z kimś kilka razy w tygodniu i ta osoba jest mi bliska, to naturalne, że chcę, by uczestniczyła w najważniejszym dla mnie dniu. Znajomych i rodziny z innego miasta nie widuję co prawda tak często, ale utrzymujemy kontakt wirtualnie i też sobie nie wyobrażam, by kogoś zabrakło. Przecież stara dupa ze mnie, więc uzbierało się tych znajomych od podstawówki, po studia i różne kursy. "I guess all I can do is embrace the pandemonium; find happiness in the unique insanity of being here, now." Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Jeśli chodzi o kroje – postaw na klasykę, ale zaszalej z kolorami i dodatkami. Nie zawsze musi być nudno. Doskonałym przykładem tego, jak wyglądać młodo po 60-tce, jest Grażyna Torbicka.Sezon komunijny ruszył pełną parą. Pierwszy raz po dwóch latach pandemii i związanych z nią obostrzeń, możemy organizować przyjęcia bez żadnych ograniczeń. A to, jak Polacy urządzają swoim dzieciom komunię, owiane jest niemalże legendą. Rokrocznie w sieci maj i czerwiec to wysyp memów, gdzie prześmiewczo pokazuje się rodzinę podjeżdżającą do kościoła dorożką czy limuzyną, albo 9-letnie dzieci, które chwalą się prezentami, wśród których są quady, konie, najnowsze smartfony i gotówka liczona w tysiącach. Czy pandemia zmieniła nasze nawyki? Skłoniła do urządzania skromniejszych uroczystości? Nic bardziej mylnego. W tym roku wydaje się, że Polacy będą świętowali za wszystkie czasy. A przynajmniej za czasy pandemii. Zdawałoby się, że chociażby szalejąca inflacja wymusi na rodzicach decyzję o organizacji skromnych przyjęć komunijnych. Jednak jak wynika z badania przeprowadzonego przez Krajowy Rejestr Długów, 64 proc. ankietowanych powiedziało, że zależy im na bogatej oprawie tego wydarzenia. Przeciwnego zdania było tylko 24 proc. rodziców. 72 proc. osób zadeklarowało, że stać je na organizację wystawnego przyjęcia. Niemal co czwarty (22,5 proc.) przyznał, że pieniędzy na to nie ma. Ale brak gotówki to dla części nie powód, by zrezygnować ze świętowania "na bogato". Mówi Adam Łącki, prezes KRD: - Nasze badanie pokazuje, że wciąż żywe jest powiedzenie "zastaw się, a postaw się". Przeszło co czwarty rodzic weźmie kredyt lub pożyczkę na wyprawienie imprezy komunijnej. Przy czym, znacznie częściej na takie rozwiązanie zdecydują się osoby, którym zależy na wystawnej uroczystości. W tej grupie odsetek osób, które pożyczą pieniądze, wzrasta do jednej trzeciej. Jednak przyjęcia na kredyt nie unikną też rodzice, którym na hucznym świętowaniu wcale nie zależy. W końcu tradycja zobowiązuje i choć niechętnie, to blisko co dziesiąty zaciągnie zobowiązanie na organizację komunijnego obiadu. Komunia w domu? Takie rozwiązanie już dawno odeszło do lamusa. - Organizacja przyjęcia w domu to duże wyzwanie dla rodziców i znacznie częściej decydują się na rezerwację lokalu. Jeśli przyjęcia w domu, to częściej w ogrodach i namiotach z cateringiem - wymienia Agata Nartowska z serwisu - Rodzice szukają też nietypowych miejsc do zorganizowania idealnej i niezapomnianej komunii, a takich w naszym serwisie nie brakuje, statki, zamki i pałace, zabytkowe fabryki, stodoły, muzea, stadiony piłkarskie, agroturystyka. Nartowska dodaje, że w tym roku można zaobserwować maksymalne wypełnienie lokali. - Łatwo dostrzec, że ludziom bardzo brakowało rodzinnych spotkań i wspólnego świętowania, ograniczonego jeszcze nie tak dawno pandemią. Komunie 2020 i 2021 już zawsze będą kojarzyć się nam z izolacją, ograniczeniem kontaktów i przesuwaniem przyjęć na czerwiec czy wrzesień. W tym roku ograniczeń, jeśli chodzi o liczbę gości nie ma, więc niektóre komunie mają rozmiary małych wesel. - Przyjęcia organizowane są od około 10 do nawet 90 osób - mówi Agata Nartowska. Ceny "za talerzyk" też zaczynają przypominać stawki weselne. Za osobę w lokalu zapłacimy od ok. 100 do nawet 400 zł. - Zależy to przede wszystkim od wybranego wariantu menu, a także standardu lokalu, liczby gości, czasu trwania przyjęcia i regionu zamieszkania. Ceny w większych miastach są znacznie wyższe niż w mniejszych miejscowościach. Z największymi kosztami muszą się liczyć mieszkańcy Warszawy, Krakowa, Katowic i Poznania. Najmniej "za talerzyk" zapłacimy w Koszalinie, Gorzowie Wielkopolskim, Olsztynie, Białystoku i Kielcach. Ale przyjęcie to nie wszystko. Rodzice oprócz dobrego jedzenia chcą zapewnić swoim gościom inne atrakcje. Nartowska wylicza, że najpopularniejsze są animacje dla dzieci, zabawy z klownem i dmuchane place zabaw. - Rodzice decydują się też na lody tajskie, candy bary, fontannę z czekolady, watę cukrową, popcorn, wynajęcie fotografa, animatora, iluzjonisty, fotobudki czy ściankę balonową do pamiątkowych zdjęć. Niedawno spotkaliśmy się też z chęcią wynajęcia limuzyny do komunii. Spotykamy się z prośbami o organizacje wieczornych grilli i noclegów dla rodziny, by jeszcze dłużej świętować - dodaje Nartowska. Z kolei chrzestni i inni goście zaproszeni na komunię, co roku zachodzą w głowę, co kupić dziecku z okazji tego święta. Kiedyś sprawa była dość prosta - wybierano zegarki, łańcuszki czy rowery. Dziś większość sklepów w okresie maja i czerwca ma na swojej stronie specjalne zakładki poświęcone prezentom komunijnym. Króluje tam elektronika - wśród niej drony, kamery GoPro, konsole do gier, smartfony i hulajnogi. W modzie pozostają rowery i pamiątki o charakterze religijnym - różańce i złote medaliki. Ale z tego tekstu nie dowiecie się, jaki kupić dziecku prezent, ani jaką konkretnie sumę włożyć do koperty na komunię. Kiedy pytam Piotra Kłyka, eksperta ze Szkoły Dobrych Manier, co wypada, a czego nie wypada dać w prezencie na komunię, mówi: - Najlepszą zasadą dobrego zachowania jest zdrowy rozsądek. A myślę, że tego brakuje osobom, które np. kupują quada 9-letniemu dziecku. Ekspert ocenia, że od lat obserwujemy sezonowy rynek komunijny, wokół którego zarabia wiele branż. - W latach ’80 modą były zegarki, później modne stały się rowery, potem weszły sprzęty audio i komputerowy. Ale technologie mają to do siebie, że są z natury deflacyjne, czyli im bardziej się upowszechniają, tym bardziej tanieją. Elektronika więc też przestała nam wystarczać. Przeszliśmy do droższych tematów - quadów, skuterów czy naprawdę grubych kopert. Postępująca inflacja, ale i większe zarobki przesuwają tę granicę jeszcze dalej. Kłyk zwraca też uwagę, że rokrocznie media "grzeją" temat imprez i prezentów komunijnych. - To dlatego, że u rodziców dzieci komunijnych powstaje potrzeba odpowiedzenia sobie na pytanie, jak daleko trzeba się posunąć w organizacji przyjęcia, żeby spełnić oczekiwania otoczenia, a u gości - co kupić czy dać, żeby nie wyjść na tych "złych". - Uważam, że to tylko i wyłącznie nasza sprawa, co damy. Nie ma tu ani dobrych, ani złych, ani tanich, ani drogich prezentów. Masz pieniądze i kupujesz drogi prezent? To twój wybór. Nie masz pieniędzy i kupujesz drogi prezent? Masz ochotę - to "zastaw się a postaw się". Jeśli jesteś zamożny, a dasz skromny prezent, bo uważasz, że komunia to wydarzenie o charakterze religijnym - to też tylko i wyłącznie twoja sprawa. To wolny kraj. Nikt nie powinien nam w to ingerować, a na pewno już osoba obdarowywana nie powinna kręcić nosem na otrzymane prezenty. Czy wypada zatem pojawić się bez prezentu, czy koperty? - Nie. Przynajmniej jakiś skromny, mały podarunek wypada zabrać. Tym bardziej na taką uroczystość - organizowaną i zapowiadaną wcześniej, nie powinno się przychodzić z pustymi rękami - wyjaśnia ekspert ze Szkoły Dobrych Manier. Do duchowego przeżycia I Komunii Świętej dzieci przygotowują się przez trzy lata lekcji religii w szkole, gdzie poznają, co znaczy być człowiekiem wierzącym, zostają wprowadzeni w rok liturgiczny, a także przygotowywane są do przystąpienia po raz pierwszy do sakramentu pokuty i pojednania. Oprócz tego równolegle w parafiach odbywają się spotkania z dziećmi i rodzicami. - W niektórych parafiach prowadzone są przez trzy lata, a minimum, które spełniają wszystkie wspólnoty, to spotkania przez rok przed Komunią. Tam przygotowują się do sakramentu nie tylko od strony intelektualno-wychowawczej, co ma miejsce w ramach lekcji religii, ale również od strony duchowej, sakramentalnej - wyjaśnia Koordynator Biura Programowania Katechezy przy Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski ks. prof. dr hab Piotr Tomasik. Na poziomie parafii ustala się w jakich strojach dzieci przystąpią do sakramentu. W wielu dokumentach diecezjalnych Kościoła znajdują się sugestie, by dzieci były ubrane w jednakowy sposób. - Jednolite stroje liturgiczne kierują uwagę dziecka na sprawy duchowe, a nie to, jak kto jest ubrany. Do Komunii przystępują dzieci z bogatych i tych mniej zamożnych rodzin. Jednakowe stroje przypominają, że wobec Boga wszyscy jesteśmy równi - mówi ks. prof. dr hab. Tomasik. Jednak jeżeli idzie o przyjęcia komunijne, to te bywają naprawdę różne - są i te skromne, i te organizowane z prawdziwą pompą. Jaki stosunek do tego ma Kościół? - Kościół nie dyktuje rodzicom, jak mają urządzać komunie - wyjaśnia duchowny. - Oprawa świecka też jest potrzebna, bo przyjeżdża rodzina z daleka, którą trzeba nakarmić, to też radosny dzień dla dziecka, więc goście przynoszą mu jakieś prezenty. Zasada podstawowa jest taka, żeby ta oprawa nie przysłoniła istoty sprawy. A odciągnięcie uwagi dziecka, które przystępuje do komunii, nie jest niestety trudne. Trzeba więc robić wszystko, żeby przeżyło ono to wydarzenie przede wszystkim w wymiarze duchowym. - Jeżeli chodzi o przyjęcia w restauracjach, to rozumiem, że rodzice nie chcą zajmować się przygotowaniami, a pójście do lokalu jest łatwiejsze. Ale tu też nie chodzi o to, żeby robić z Komunii przyjęcia rozmiarów wesela - dodaje ks. prof. dr hab. Tomasik. Według duchownego również droższe prezenty zaproszeni goście powinni zostawić na inne okazje- urodziny czy imieniny dziecka. - Byłbym zwolennikiem tego, by rodzice przypilnowali, żeby prezenty na Komunię miały charakter religijny. Droższe prezenty, np. elektronika nie są niczym złym, ale na pewno nie mogą one przesłaniać sensu tego radosnego dla dziecka święta. Duchowny podsumowuje: "wszystko to jest dobre, jeżeli jest zrobione z umiarem i jest cały czas nakierowane na istotę I Komunii Świętej".
Nie działa tam zasada „zastaw się, a postaw się". Przechwalanie się nie jest dobrze widziane, bo inni mogą się poczuć źle. Wspólnota działa na rzecz wszystkich.Prof. Roch Sulima, socjolog kultury To już przeszłość. Polską kulturę szlachecką charakteryzowały wzorce rozrzutnej konsumpcji, nadwyżka produktów na własne potrzeby była więc spektakularnie spożywana, zanim stała się towarem do spieniężenia. Wystawną staropolską gościnność można więc powiązać ze swoistą „kulturą nadmiaru”. Z czasem nadwyżek zabrakło, a nakaz „Zastaw się, a postaw się” wpisał się mocno w polską mentalność. Jakże wyrazisty był on w PRL-owskiej „kulturze niedoboru”. Dziś zmieniły się gusty kulinarne oraz tempo życia, załamała się też cykliczność konsumpcji: od niedoborów w poście do nadmiaru w karnawale. Style konsumpcji się zdemokratyzowały. Upadła hierarchia potraw, bo co może być hierarchicznego w swoistej kulturze kanapek i sałatek. Gościnność i uprzejmość domu coraz rzadziej wyraża się w atrakcjach kulinarnych. Mniej jest ważne czym i jak kogoś ugoszczę, ważniejsze jest to, co mu jestem w stanie załatwić. Jerzy Gruza, reżyser Absolutnie tak. Ludzie zastawiają różne dobra materialne i wartości, biorąc kredyty pod swoje domy, dworki, ziemię, konia, samochód itd. Wystarczy sprawdzić ilość pobranych kredytów i sposób ich spłacania, aby się przekonać, jak bardzo aktualne jest to powiedzenie. Andrzej Celiński, wiceprzewodniczący SLD, b. minister kultury Powiedzenie jest z pewnością aktualne. Co innego jednak aktualność, a co innego ocena korzyści płynących z tego, co się z nami dzieje. Cenię bardzo tradycje, które niosą głębokie wartości, ale tej akurat nie pochwalam. Może mam ograniczone poczucie humoru, byłem jednak wychowany na Benjaminie Franklinie, uczonym, polityku i publicyście bardzo odpowiedzialnym i powściągliwym, ciężko mi zatem z niektórymi polskimi obyczajami, woluntaryzmem w traktowaniu siebie i otoczenia w sensie materialnym. A to powiedzenie usprawiedliwia jakoś nasz woluntaryzm. Edward Dwurnik, artysta malarz Już nieaktualne. Młodzież całkiem zapomniała, a ci, którzy może chcieliby się zastawiać, chodzą teraz z torbami reklamówkami, i to bardzo cienkimi. Generacja sarmatów zubożała i już wymiera, jeśli całkiem nie wyginęła. Pamiętam jak to było u moich rodziców. Organizowano brydżyka i pokera, ale to był tylko pretekst, bo stoły uginały się od jadła i napitków, a psy pod stołami też miały wielką ucztę. Nad ranem panowie, którzy dużo przegrali w pokera, gdy się ocknęli, brali się do bitki. Trochę się poszarpali, ale potem był śmiech, bo na stół wjeżdżało pół literka, robiono szybko nowe kanapki i popijano. To były czasy gomułkowskie. Potem za Gierka fala zaczęła opadać, bo już wiązaliśmy się silniej z Zachodem. Prof. Jan Miodek, polonista, Uniwersytet Wrocławski „Zastaw się, a postaw się” jest aktualnym powiedzeniem. Nie słyszałem, aby powstał jakiś nowszy ekwiwalent dla niego. Może młodzi, jak mój ponaddwudziestoletni syn, już tego na co dzień nie używają, ale z pewnością znają dobrze to powiedzenie. Czy to oznacza, że Polacy są narodem rozrzutnym? Nie. Polacy bywają raczej tragiczni w swej głupocie, ale to już jest temat na zupełnie inną dyskusję. Magdalena Adamus z warszawskiego hotelu Le Royal Meridien Bristol Powiedzenie jest jak najbardziej aktualne, czego dowód będzie można dać na balu sylwestrowym w naszej restauracji Malinowa. Wystarczy zajrzeć do menu, gdzie znajdują się sorbet Calvados z dodatkiem listków prawdziwego złota, filet z pstrąga głębinowego z jeziora Michigan albo duszona grasica ze smardzami pieczona w cieście francuskim w stylu Al Capone i świeżo otwarte ostrygi zapieczone z kawiorem w sosie holenderskim doprawionym whisky Jack Daniels. Są również przewidziane pieczone na węglu drzewnym steki z amerykańskiej wołowiny, a cały bal zaprojektowano w stylu lat i słynnego filmu „Pół żartem, pół serio”. Sądzę, że będzie to najwspanialszy bal w Polsce. Michał Mackiewicz, prezes Związku Polaków na Litwie, redaktor „Magazynu Wileńskiego” Chyba tak, zwłaszcza jeśli chodzi o niezwykłe uroczystości: wesela i śluby, a także chrzciny i pierwsze komunie św. na wsi. Wtedy zaprasza się bliższą i dalszą rodzinę, ludzie nawet niekiedy zapożyczają się, by wszystkich ugościć. Ale w mieście coraz częściej bierze górę inna tendencja, kiedy zajęci pogonią za groszem możemy zaprosić najwyżej 10 osób. Jeśli jednak wesele na wsi trwa dwa, trzy dni, sąsiedzi mówią w formie przytyku: „A po cóż to było »zastaw się, a postaw się« tyle kupować?”. Tak się mówi o innych, ale nie o sobie. Tradycja wystawnych uroczystości żyje jeszcze, lecz coraz częściej ustępuje nowym zwyczajom i większej oszczędności. Andrzej Topiński, prezes Związku Banków Polskich To powiedzenie kojarzy mi się z ostentacyjną konsumpcją, zwłaszcza u tych, którzy żyją ponad stan i chcą pokazać więcej, niż mają. Polakom nie jest obca cecha próżności, ale w porównaniu z bogatymi warstwami w Ameryce czy Europie Zachodniej nasi bogacze nie są specjalnie skłonni do błyszczenia majątkiem. Może pod wpływem socjalizmu i Rosji ludzie z listy najbogatszych, których widuję częściej niż przeciętny obywatel, nie obnoszą się ze swym bogactwem. Raczej chowają się w cieniu. Prof. Ludwik Stomma, etnolog, wykładowca paryskiej Sorbony Ludzie zastawiają się na święta, bo taki jest dyktat tradycji, która rujnuje, i presja rodziny. Nie czyni się jednak tego na pokaz ani z dobrej woli. Polska gościnność stała się mitem, więc i powiedzenie należy do czasów odległych. Leszek Kamiński, dyrektor biura komunikacji korporacyjnej Plus GSM Jeszcze kilka lat temu powiedzenie mogło pasować także do użytkowników telefonów komórkowych, bo ceny aparatów były dużo wyższe, niekiedy bardzo wysokie. Teraz w promocjach ceny są symboliczne, zaś najtańszy abonament nie przekracza 20 zł. Dziś, kiedy telefony Plusa ma 4,5 mln abonentów, a są przecież i inne sieci, to w miastach praktycznie każdy człowiek powyżej 16. roku życia wykazujący choćby minimalną aktywność ma komórkę. Telefon mobilny przestał być barierą społeczną, jest jak lepszy długopis. W tej chwili pewnym wyróżnikiem są aparaty multimedialne z możliwością wysyłania obrazu. Jeszcze tylko to może szokować. Cezary Bujak, właściciel lombardu w Tychach udzielającego „natychmiastowych pożyczek pod zastaw” U mnie nie widać, aby ludzie zastawiali się na pokaz, np. w celu zrobienia jakiejś wielkiej imprezy. Oni po prostu nie mają innego wyjścia, brakuje im do pierwszego, a coś muszą dać jeść rodzinie. Większość z nich – ok. 80% – potem wykupuje swoje zastawy. Zastawiają wszystko, co ma jakąś wartość, najczęściej sprzęt audio-wideo, wyroby ze złota albo rowery. Liczba ludzi, którzy pod koniec miesiąca ratują się zastawianiem cenniejszych przedmiotów, od dwóch lat utrzymuje się na jednakowym poziomie. Podobne wpisy