Najlepsza odpowiedź EKSPERT*amazonka* odpowiedział(a) o 11:30: Nie, nie można ani być w związku ani mieć dzieci. Ludzie prosza, żeby Zakeh wprowadził taką możliwość, więc kto wie, co będzie w nowej aktualizacji. Odpowiedzi tika0000 odpowiedział(a) o 20:53 raczej nie cie wkreca Nie da się , wkręca cię :D Tak można jak się będzie mialo 100 guwien to wtedy pojawi sie obok ciebie mały pou moja koleżanka już ma Pou może mieć dzieci . Wystarczy nie zbierać kup a jak będzie 50-100 Pou bedzie miał dziecko . Ale jak się nie będziesz dzieckiem opiekować to ono zginie z głodu i brudu bo centralny Pou jest na zawsze Uważasz, że ktoś się myli? lub
On: 52 lata, po raku prostaty. Ona: 41 lat. Cel: dwoje dzieci. Szanse: 2 proc. Plan realizowali metodami, które opisują w swoich poradnikach o osiąganiu życiowych sukcesów. Rozmowa z Barbarąfot. Adobe Stock, fesenko Nasze małżeństwo było poprawne. Żadnych niespodzianek i żadnych dzieci – oboje byliśmy zbyt zajęci pracą we własnej klinice stomatologicznej. W każdym razie moja żona była tym pochłonięta. Klinika była jej marzeniem, oczkiem w głowie, pasją. Ja tam tylko pracowałem, u niej, co mi wytykała przy każdej sposobności. W ogóle miała mnie za safandułę i pantoflarza. Choć gdybym spróbował otwarcie wyjść spod tego pantofla, już dawno nie bylibyśmy razem. W styczniu skończyłem 42 lata Krystyna czterdzieści w lutym, ale nadal uważała się za osobę młodą i energiczną. Choć nie na tyle, by zdecydować się na ciążę. Gdy uznała, że wreszcie dojrzała do roli mamy, postanowiła jakieś dziecko adoptować. – Najlepiej dziewczynkę – stwierdziła. – Chciałabym mieć córkę. I wtedy ja wysunąłem się przed szereg. – Owszem, jest to do załatwienia. Dwuletnia dziewczynka, blondyneczka z niebieskimi oczkami. Może być? Spojrzała na mnie badawczo. – Kpisz sobie ze mnie? – rzuciła groźnie. – Ależ skąd, gdzieżbym śmiał! Pamiętasz Natalię, tę naszą asystentkę? – Tę dziewczynę z Białorusi? Która się zwolniła, bo była w ciąży? – Właśnie. Zmarła w wyniku jakichś powikłań po porodzie. Zdaje się, że miała białaczkę czy… czy coś – nagle zaschło mi w gardle. – Zresztą ciąża też przebiegała z problemami, o ile wiem. Zostawiła córeczkę, Nadię. Mała ma teraz dwa latka z kawałkiem. Żona ściągnęła brwi. – No fajnie, ale jak chcesz to załatwić? Adopcja ze wskazaniem raczej nie wchodzi w grę, bo matka nie żyje. A gdzie to dziecko teraz jest? – U rodziców Natalii, którzy też z nią przyjechali do Polski. – I co, ot tak, zabierzesz im wnuczkę? Jak chcesz to załatwić? – powtórzyła pytanie. Tak, jestem kretynem, dałem się wkręcić… Nie zaciekawiło jej, skąd tyle wiem o naszej byłej pracownicy. Skupiała się głównie na dziecku, które mogła „przechwycić”. Wzruszyłem ramionami. To miała być tylko formalność – Formalnie ja jestem jej ojcem, więc… – Przepraszam, że co?! Jakim cudem jesteś ojcem cudzego dziecka?! Jak dałeś się wrobić w coś takiego?! Znowu wzruszyłem ramionami. – Dziewczyna przyszła do mnie i poprosiła o pomoc. Chciała wpisać mnie jako ojca, żeby dzieciak miał polskie obywatelstwo. Nawet zaproponowała mi za to pięć tysięcy. – Wziąłeś? – Nie, no skąd, przestań! Ale na jej prośbę się zgodziłem. To miała być tylko formalność, żadnych obowiązków. Parę razy ich odwiedziłem, tak z ciekawości, ale nic ponadto. Za to teraz… Myślę, że rodzice Natalii się zgodzą, żeby mała zamieszkała z nami. – Muszą się zgodzić – mruknęła moja żona, znowu marszcząc brwi. – Inaczej pójdziemy do sądu. Test DNA odpada, ale skoro widniejesz w papierach jako ojciec, to… – urwała, spojrzała na mnie i zaczęła chichotać. – Nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać – kręciła głową z niedowierzaniem. – Przecież ona cię najnormalniej w świecie oszukała, wykorzystała, ta cała Natalia. Cwaniara. Masz szczęście, że cię w alimenty nie wrobiła. Co byś powiedział? Przepraszam, popełniłem wykroczenie, poświadczając nieprawdę w urzędowych papierach? Boże, taki stary, a taki głupi… – patrzyła na mnie z politowaniem. Taktycznie milczałem Po czterech dniach żona zaproponowała, żebyśmy pojechali odwiedzić malutką. Biorąc pod uwagę fakt, że włożyła jedną z droższych sukienek, a po drodze wstąpiliśmy do sklepu po największą lalkę, jaką mieli, uznałem, że Krystyna powoli oswaja się z myślą o dziecku w domu. Ja nie miałem nic przeciwko temu, przeciwnie, byłem przeszczęśliwy, że Nadia, ta urocza, kochana dziewuszka, będzie mogła z nami zamieszkać. Kiedy przyjechaliśmy do jej dziadków, powitali nas jak rodzinę. Mnie wyściskali i wycałowali, klepiąc po plecach. Moją żoną traktowali natomiast z respektem jak bogatą krewną. Od razu przedstawili jej Nadię. Dziewczynka, z początku nieco onieśmielona, już po pięciu minutach ciągnęła Krystynę do swojego pokoju, żeby pokazać jej zabawki. Ja zostałem z rodzicami Natalii i pokrótce wyłożyłem im sprawę. Dziadek dziewczynki wyglądał na wyraźnie zadowolonego. – Dobrze będzie u was miała nasza wnusia – powiedział, zaciągając silnie. – Bo my starzy, a jej trzeba młodszych rodziców. Babcia małej tylko wzdychała i ocierała oczy, choć w końcu niechętnie przyznała, że dla dziecka takie rozwiązanie będzie najlepsze. Oczywiście zagwarantowałem im możliwość wizyt u nas, kiedy zechcą. Nim dziewczyny przyszły z pokoiku do kuchni, wszystko w zasadzie było już uzgodnione. Zagrałem trochę va banque, ale miałem dobre przeczucia. I nie pomyliłem się. W drodze do domu moja żona była po prostu rozanielona. – Jezu, jaki to słodki dzieciak jest! – zachwycała się. – I na dodatek prześliczna. Ale to chyba nie po matce, bo Natalia jakaś taka przaśna była, biuściasta blondyna. Za to mała wygląda jak mała księżniczka, istny aniołek… – znów się roztkliwiła. Ja taktycznie milczałem. Mieszkamy w dużym domu, na piętrze mamy dwie sypialnie i dwa pokoje gościnne, z których rzadko kto korzysta. Więc jeden z nich, ten obok sypialni żony, po odmalowaniu i umeblowaniu, został przystosowany do potrzeb dwuletniego dziecka. – Nie masz żadnych wątpliwości? – upewniłem się, choć pytanie było czysto retoryczne. Krysia pokochała Nadię całym sercem Odwiedziliśmy Nadię w ciągu miesiąca ze dwadzieścia razy, i obie dziewczyny były sobą oczarowane. Moja żona, zawsze taka zdystansowana, zapracowana i ważna, przy malutkiej zachowywała się zupełnie inaczej, jakby nie tyle przeżywała drugą młodość, co odkryła w sobie dziecko. Raz ją przyłapałem, jak łaziła na czworakach i mruczała jak niedźwiedź, a Nadia uciekała przed nią, też na czworakach, piszcząc i chichocząc. – Nie mam najmniejszych wątpliwości – potwierdziła Krysia. – I szczerze mówiąc, cieszę się, że dałeś się wkręcić w to rzekome ojcostwo. Zaoszczędzi nam to mnóstwo formalności, takich jak sprawy adopcyjne czy zmiana nazwiska małej. – Co powiemy znajomym? – No wiesz, na pewno nie przyznam się nikomu, że mam męża naiwniaka – zaśmiała się. – Poza tym o jakich znajomych mówisz? My nie mamy znajomych. Mamy pacjentów, a ich to nie powinno obchodzić. – No a twoi rodzice? Moi będą zachwyceni, ale… – Akurat moim rodzicom powiem prawdę, twoje notowania u nich niżej już spaść nie mogą. A ty swoim powiedz, co chcesz. Najlepiej też prawdę. – Czyli postanowione? Ja się zajmę formalnościami, a ty zacznij szukać dla malutkiej przedszkola. Dopiero za pół roku skończy trzy lata, ale słyszałem, że z tym trzeba się spieszyć. Miejsc jest mało… – Rany, jak fajnie… – westchnęła Krysia. – Będę taką jakby mamą. Ty już jesteś tatą Jajkiem – zaśmiała się. Ostatnio dużo się śmiała Znowu milczałem, nie rozwodząc się nad tym, czemu obce dziecko nazywa mnie tatą Jarkiem. Mała nie wymawiała „r”, a moją żonę tak bawił tata Jajek, że umykała jej mogąca kryć się za tym prawda. Nowa rola spodobała się mojej żonie na tyle, że trochę odpuściła sobie pracę, by móc więcej czasu poświęcać córce. Inaczej o Nadii nie mówiła, od kiedy dziewczynka się do nas wprowadziła. Mała też nie miała żadnych oporów i już pierwszego dnia zaczęła do niej mówić „mamo”, co wzruszało moją twardą małżonkę do łez. Nielicznym znajomym powiedzieliśmy o adopcji, a oni nie drążyli tematu. Rodzice żony byli zachwyceni i od pierwszej wizyty rozpieszczali Nadiuszkę. A moi rodzice? Cóż, popłakali się z szczęścia, że mają wnuczkę, ale obwiali się, co będzie, jak cała prawda wyjdzie na jaw. Bo im – idąc za radą żony – wyznałem wszystko, jak na spowiedzi. No bo było tak, że… Natalia pracowała u nas przez dwa lata. Uśmiechnięta, ciepła, dobra, miękka… Zakochałem się w niej po miesiącu, i jak się okazało, z wzajemnością. Nasz romans kwitł, a ukrywanie go przed żoną pracoholiczką nie było trudne. Kiedy zaszła w ciążę, pojawiły się komplikacje Chyba nigdy wcześniej nie czułem się tak szczęśliwy, byłem gotowy dla Natalii zrezygnować ze wszystkiego, ale nie chciała tego, wręcz mi zabroniła. Wtedy nie wiedziałem, czemu jest taka uparta… Kiedy zaszła w ciążę, pojawiły się komplikacje. Zamierzałem uznać dziecko i teraz już na pewno wystąpić o rozwód, ale Natalia zagroziła, że zniknie, jeśli to zrobię. Wystraszyłem się i ustąpiłem. Gdybym wiedział, że jest chora, nie posłuchałbym i natychmiast się rozwiódł. Ale Natalia była nie tylko dumną, ale też bardzo rozsądną dziewczyną. Dopiero jakiś czas po jej śmierci zrozumiałem, że musiała wszystko dokładnie sobie zaplanować. Ciąża stanowiła dla niej ogromne ryzyko, jednak ona chciała zostawić po sobie jakiś ślad na ziemi, więc mimo choroby zdecydowała się urodzić dziecko. Zmarła dwa miesiące później, zostawiając małą u swoich rodziców, a mnie z pękniętym sercem. Teraz, kiedy patrzę na Nadię, kiedy nie muszę odwiedzać jej ukradkiem, serce zaczyna mi się powoli sklejać. Wiem, że oszukuję żonę, ale znam ją. Pojawienie się owocu mojej zdrady przerosłoby ją, zburzyło jej świat. Co innego przygarnięcie i pokochanie zupełnie obcego, cudzego dziecka… Nawet jeśli Nadia z czasem coraz bardziej będzie mnie przypominać, nie sądzę, by moja żona to zauważyła. Opinia safanduły i pantoflarza przydaje się w utrzymaniu tajemnicy… Czytaj także:„Teściowa to wstrętna ropucha, która na każdym kroku porównuje mnie do byłej narzeczonego. Co ona ma, czego ja nie mam?”„Całe życie mieszkałem w partyjnej kamienicy. Nie widziałem w tym niczego złego, ojciec zrobił to, aby nam było dobrze”„Mój mąż to ideał. Kiedy zaczął wyjeżdżać służbowo, bałam się, że ktoś mi go ukradnie. Koleżanki tylko dokładały mi do pieca”
4. Ile wynosi ulga na dziecko? W zeznaniu rocznym składanym za rok 2022 można odliczyć ulgę na dziecko w wysokości: do 1 112,04 zł rocznie (92,67 zł mies.) na wychowywanie pierwszego i drugiego dziecka (na każde z nich), do 2 000,04 zł rocznie (166,67 zł mies.) na trzecie dziecko, Ten temat wraca jak bumerang. Zawsze znajdzie się ktoś, kto czuje się w obowiązku przypomnieć mi, że mam już skończone 30 lat, tylko jedno dziecko, a zamiast rodzeniem kolejnego, zajmuję się pracą. Zawsze znajdzie się ktoś, kto czuje się w obowiązku powiedzieć innym, myśląc że do mnie to nie dojdzie, że czas najwyższy zajść w ciążę, bo z każdym kolejnym rokiem będzie trudniej. Zawsze znajdzie się ktoś, kto pomiędzy wierszami wytknie, że z jednym dzieckiem to mam high life i nie wiem co to trudy macierzyństwa, bo co ja tam z jednym dzieckiem mogę wiedzieć. Zawsze znajdzie się ktoś, kto usilnie zechce mi wytłumaczyć, dlaczego warto mieć kolejne dziecko. Tylko dlaczego ten ktoś nie może zrozumieć, że ja to wszystko wiem. A nie da się namówić na dziecko kogoś, kto nie może go był spokój. Aż do świąt. To wtedy usłyszałam z ust jednej osoby pełne troski życzenia: “I życzymy Ci, żebyś w końcu urodziła drugie dziecko. To już najwyższy czas.” Nawet nie pamiętam, czy to skomentowałam. Kilka dni później spotkałam się z bliską mi osobą, która podobnie jak ja, nie może mieć drugiego dziecka. Z innych powodów. Ale tak samo jak ja, nie przestają wierzyć w to, że w końcu pojawi się zielone światło i uda się spełnić to pamiętam już jak to się stało, że zeszłyśmy na temat dzieci i ciąży. Pamiętam tylko, że miałyśmy takie same przemyślenia w tym temacie i doszłyśmy do takiego samego wniosku: najbardziej boli “troska” najbliższych. Już Wam mówię, o co sytuacje, kiedy spotykamy nowych ludzi lub takich, z którymi dawno się nie widzieliśmy. Co u Ciebie, gdzie pracujesz, ile masz dzieci. I ktoś zapyta, czemu tylko jedno, w żartach powie, że może czas na drugie. I choć pytać o to nie powinien, może nie robić tego w złej wierze. Przecież skąd ma wiedzieć, co u nas się wyobraźcie sobie sytuację w rodzinie. Wszyscy wiedzą, dlaczego nie masz drugiego dziecka, jaką masz historię, jakie masz doświadczenia. A mimo to pytają i komentują. To jest nie mogę myśleć o dziecku jeszcze przez kolejne kilka miesięcy. Muszę czekać na decyzję lekarzy – w niczym nie pomagają mi teksty, że czas najwyższy na drugie dziecko, że czas ucieka. Teksty, że mogliśmy pomyśleć wcześniej o drugim dziecku, teraz mielibyśmy już dwójkę. I nawet ktoś, kto to mówi, nie myśli o tym, że przecież mamy za sobą jedno poronienie. Że to dla nas nie może mieć dziecka, bo nie. Bo wszystkie badania są w normie, bo niby nie ma problemu. Ale od dwóch lat nie może zajść w ciążę – Wyluzuj mówią, blokada siedzi w głowie. Jak ma wyluzować, skoro z miesiąca na miesiąc robi test ciążowy i ciągle jest jedna kreska. Jak ma wyluzować i nie czuć presji, kiedy każdy patrzy na jej brzuch i pyta, czy tym razem się udało. Jak ma się nie denerwować, skoro rodzina komentuje między sobą, że czas leci?Ona straciła już 3 ciąże – wiecie jak się czuje, kiedy rodzina mówi, że tym razem się uda? Jak z rzeczą – albo się uda, albo się nie uda. Loteria. Nikt nie myśli o tym, jak oni się czują po stracie trzech ciąż. Nie rezygnujcie. A jeśli oni już nie mają siły? Zostawmy ich w nie chce mieć kolejnego dziecka. Podjęła z mężem decyzję, że chcą mieć jedno – egoistka. Krzywdzisz dziecko. W czym pomagają takie komentarze? Nie namówisz na dziecko kogoś, kto go nie chce. Tak samo jak kogoś, kto go mieć nie brzucha, może się zarazisz.“Karola, wiesz co jest najgorsze? Że ludzie myślą, że ja obrażam się na wszystkie ciężarne w rodzinie. Dorabiają do tego jakąś chorą ideologię, a później wychodzą dziwne sytuacje. Kiedy dziecko urodziła moja kuzynka Iza, cała rodzina drżała o mnie. Nawet o ciąży nie chcieli mi powiedzieć, bo myśleli że obrażę się na Izę! Serio. Mam dwoje zdrowych dzieci, chciałabym mieć kolejne, ale nie mogę. Po prostu. Tak ułożyło się życie. Cieszę się, ogromnie się cieszę z każdego dziecka, które pojawia się w rodzinie. Nie mam z tym żadnego problemu. To nie jest tak, że jak ktoś nie może mieć dziecka, to naraz dostaje alergii na ciężarne i nie chce brać na ręce małych dzieci.”Mi, jak i moim bliskim dziewczynom, w tym Jej- cytowanej powyżej, które z różnych powodów dzieci póki co nie mogą mieć, kompletnie to nie przeszkadza. Cieszymy się szczęściem innych. I swoim. Bo jesteśmy szczęśliwe. To najczęściej inni doszukują się dziwnej ideologii i uważają, że szczęśliwe będziemy dopiero w ciąży. Tak nie jest. I byłoby nam jeszcze lepiej, gdyby inni na każdym kroku nam nie przypominali, że czas nam ucieka, zegar biologiczny tyka, a szczęście przyniesie nam kolejna ciąża. Jeśli będzie – super! Jeśli nie – trudno. I tak jesteśmy szczęściarzami, że mamy to, co mamy!To już mój ostatni tekst w tym temacie. Chciałam Wam tylko powiedzieć, że nas to boli. Jeśli wiecie, że ktoś z Waszych bliskich z różnych powodów nie może mieć dziecka lub zwyczajnie nie chce go mieć – dajcie mu spokój. Nie wypominajcie, nie przypominajcie, nie zamartwiajcie się nad nimi. To przynosi odwrotny efekt do zamierzonego. No chyba, że Waszym zamierzeniem było zdołowanie kogoś. To wtedy się powtórzę ostatni raz to, co tak często powtarzam:Nie namówisz na dziecko dwóch osób:tej, co dziecko nie może co dziecka nie chce ciepła i życzliwości <3fot. Piotr Duda Wymaga przede wszystkim więcej cierpliwości, spokoju ducha, wewnętrznego opanowania. Bo w chwilach buzujących emocji, to opanowanie trzeba mieć. Dziecko nie będzie pamiętać, dlaczego krzyczysz, ale to, że krzyczysz, wbije mu się na długo w pamięć. Tolerancja i wyrozumiałość są głównym filarem rodzicielstwa. Data utworzenia: 28 października 2010, 21:41. Piękna polska tyczkarka, która bierze udział w "Tańcu z gwiazdami", wyznała, że na dziecko przyjdzie czas, ale jak będzie już na sportowej emeryturze Pyrek urodzi dziecko na emeryturze. Jak to? Foto: Fakt_redakcja_zrodlo Monika Pyrek(30 l.) od kilku lat związana jest z o 15 lat starszym Norbertem. Jak podaje tygodnik "Rewia", tyczkarka planuje z narzeczonym dzieci, ale dopiero za kilka jest rozwodnikiem i ma dwójkę dzieci: Antka i Marysię. Jednak z narzeczoną nie będą mieli szybko potomstwa. - Planowaliśmy dziecko - powiedziała Pyrek w rozmowie z gazetą. - Konsultowaliśmy się z lekarzami, którzy stwierdzili, iż mogłoby się zdarzyć, że nie wróciłabym do skakania. Dlatego mamą zostanę na sportowej emeryturze - zwierzyła się Monika.>>>>> Przeczytaj także: "Pyrek zyskuje dzięki dyscyplinie" /12 Pyrek urodzi dziecko na emeryturze. Jak to? Michał Pieściuk / Fakt_redakcja_zrodlo Monika bierze udział w "Tańcu z gwiazdami" /12 Pyrek urodzi dziecko na emeryturze. Jak to? Fakt_redakcja_zrodlo Partner Moniki, Norbert jest od niej o 15 lat starszy /12 Pyrek urodzi dziecko na emeryturze. Jak to? Fakt_redakcja_zrodlo Monika wraz z narzeczonym /12 Pyrek urodzi dziecko na emeryturze. Jak to? Tomasz Ozdoba / Fakt_redakcja_zrodlo Pyrek chce mieć dziecko, ale dopiero za kilka lat /12 Pyrek urodzi dziecko na emeryturze. Jak to? Michał Pieściuk / Fakt_redakcja_zrodlo Monika tańczy z Robertem Rowińskim /12 Pyrek urodzi dziecko na emeryturze. Jak to? Michał Pieściuk / Fakt_redakcja_zrodlo Para ma szanse na kryształową kulę /12 Pyrek urodzi dziecko na emeryturze. Jak to? Michał Pieściuk / Fakt_redakcja_zrodlo Monice idzie dobrze w tańcu /12 Pyrek urodzi dziecko na emeryturze. Jak to? Michał Pieściuk / Fakt_redakcja_zrodlo Tyczkarce bardzo pomaga dyscyplina /12 Pyrek urodzi dziecko na emeryturze. Jak to? Michał Pieściuk / Fakt_redakcja_zrodlo Monika robi akrobacje /12 Pyrek urodzi dziecko na emeryturze. Jak to? Michał Pieściuk / Fakt_redakcja_zrodlo Pyrek jest bardzo wysportowana /12 Pyrek urodzi dziecko na emeryturze. Jak to? Michał Pieściuk / Fakt_redakcja_zrodlo tyczkarka bez problemu zrobi szpagat /12 Pyrek urodzi dziecko na emeryturze. Jak to? Fakt_redakcja_zrodlo Monika będzie miała dzieci dopiero na emeryturze Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:Statystyki Ministerstwa Cyfryzacji pokazują jednak, iż mimo takiej możliwości rodzice wciąż najchętniej wybierają dzieciom tradycyjne imiona polskie. W pierwszym półroczu 2018 r. do najpopularniejszych imion dla dziewczynek należały: Zuzanna, Julia, Zofia, Maja, Hanna. Najczęściej nadawane imiona męskie zaś to Antoni, Jakub, Jan