Komentarze. Polacy podczas II Wojny Światowej toczyli walki na wielu frontach współpracując z innymi państwami walczącymi przeciwko państwom „osi”. Chciałbym zaprezentować poniżej najważniejsze wydarzenia tej okrutnej wojny, w których uczestniczyli polscy żołnierze.
Temat: Omawiamy wybrane wydarzenia z podboju Europy i świata przez Hitlera. Cele lekcji: Poznasz wybrane wydarzenia wojenne podczas drugiej wojny światowej. Kryteria sukcesu: Potrafię opowiedzieć o ekspansji przełomu 1939/ 1940 znaczenie terminów: alianci, daty: napaści niemieckiej na Danię i Norwegię, na Francję, bitwy o Anglię. Identyfikuję postacie: Winstona Churchilla, Charles’a de Gaulle’ państwa, które padły ofiarą agresji niemieckiej do 1941 r. Wprowadzenie. Po zajęciu Polski kolejnym celem ekspansji niemieckiej stały się państwa skandynawskie. 9 kwietnia 1940 r. Niemcy zaatakowały najpierw Danię i Norwegię: bitwa o port Narvik Ilustracja 1,2 Dania i Norwegia. Wikipedia Następnie 10 maja 1940 r.– Belgię, Holandię, Francję i Luksemburg. Armia holenderska skapitulowała 14 maja, po czterech dniach walki, belgijska – 28 maja, po 18 dniach, francuska – 22 czerwca. Tak szybki postęp ofensywy niemieckiej możliwy był dzięki najnowszym zdobyczom techniki, zastosowanym w wojskach zmechanizowanych, lotnictwie, łączności. Taki sposób prowadzenia działań wojennych został nazwy wojną błyskawiczną (po niemiecku: Blitzkrieg). Ilustracja 3/4 Francja .Wikipedia W sierpniu 1940 roku rozpoczęły się niemieckie bombardowania Wielkiej Brytanii – tzw. bitwa o Anglię. Ilustracja 5/6 Bitwa o Przeciwko Wielkiej Brytanii Niemcy skierowali ok. 2600 samolotów bombowych i myśliwskich. Walki powietrzne trwały od lipca do października 1940 r. Atak został odparty. Była to pierwsza znacząca klęska dla Niemców. Brytyjczyków wspomagali piloci z innych krajów. Szczególną rolę odegrali Polscy piloci i Dywizjon 303 i 302. Wiosną 1941 r. Niemcy dokonali aneksji na Bałkanach i w Grecji. Ilustracja 7/8 Bałkany i Ilustracja 9 Europa 1939 – Polecenia dla uczniów do wykonania. Zapisz temat i kryteria sukcesu w zeszycie.
Bitwa o Anglię toczyła się pomiędzy lotnictwem Luftwaffe a brytyjskim RAF-em w czasie II wojny światowej. Rozpoczęła się 10 lipca 1940 roku a zakończyła 31 października 1940 roku. Była to pierwsza w historii kampania tocząca się jedynie za pomocą lotnictwa. Oficjalny przedział czasowy bitwy wprowadzili Brytyjczycy.

W czerwcu 1940 roku pod okupacją Niemców znalazła się prawie cała Europa Zachodnia. Wielką Brytanię od niemieckich czołgów oddzielał jedynie kanał La Manche. Armia brytyjska pozostawiła prawie cały swój sprzęt ciężki na plażach Dunkierki. W tym czasie wydawało się, że wystarczy przeprowadzić desant morski, aby ostatni wolny kraj aliancki został podbity. Niemcy musieli już tylko zneutralizować brytyjską flotę, a wcześniej – wywalczyć przewagę w powietrzu. Rozpoczęło się kilkumiesięczne starcie powietrznych sił hitlerowskich Niemiec i Wielkiej Brytanii, w którym po stronie brytyjskiej udział wzięły cztery polskie dywizjony lotnicze. Była to jedna z tych batalii, które przesądziły o losach świata. Bitwę można podzielić na kilka etapów Pierwszy etap (od 10 lipca do 7 sierpnia) – niemcy próbowali wówczas przede wszystkim sparaliżować żeglugę na Kanale. Zatapiali pływające tam jednostki brytyjskie i wciągali do walki lotników przebywających w tym obszarze. Nocami atakowali zaś miasta. Gdy rozpoczął się drugi etap (do 23 sierpnia), natarcia na żeglugę jeszcze nasilono. Zaczęto też celować w lotniska na południu Anglii i stacje radarowe. Najcięższą próbą dla RAF okazała się trzecia część zmagań, która skończyła się 6 września. Niemcy za dnia napadali na lotniska i stacje radarowe, a nocą – na miasta i fabryki lotnicze. Kolejne tygodnie, po wejściu w czwartą fazę (do 30 września), dały natomiast oddech lotnictwu myśliwskiemu, bo ataki skupiły się na Londynie. Ostatni, piąty etap bitwy, czyli walki w październiku, to ataki na miasta, na szczęście prowadzone już z mniejszą intensywnością. Kolejne miesiące walk powietrznych nazywane są z niemiecka Blitzem. Nocne bombardowania miast oraz dzienne ataki myśliwców bombardujących trwały jeszcze do 10 maja 1941 roku. „Lew morski” W początkowych założeniach niemieckiego dowództwa bitwa powietrzna miała stanowić wstęp do operacji „Lew morski” czyli inwazji na wyspy brytyjskie, do czego niezbędne było uzyskanie przewagi w powietrzu i na morzu. Luftwaffe miała rozbić brytyjskie siły lotnicze oraz zniszczyć ich naziemną infrastrukturę, a także uniemożliwić brytyjskiej marynarce wojennej operowanie na kanale La Manche. Osiągnięcie sukcesu pozwoliłoby na wprowadzenie do boju niemieckich jednostek spadochronowych i równoczesne dokonanie desantu drogą morską. Największym problemem Brytyjczyków był brak pilotów. Przemysł zbrojeniowy mógł szybko dostarczyć nowe samoloty, ale strat w ludziach – wyszkolonych i doświadczonych pilotów myśliwskich – nie można było szybko uzupełnić. Dowództwo Royal Air Force zdecydowało więc o włączeniu do walki pilotów wojsk sojuszniczych – utworzono nowe dywizjony myśliwskie: polskie (302, 303), czeski (310) i kanadyjski oraz dywizjony bombowe. Jednostki te weszły do walki w najcięższym jej okresie – w drugiej połowie sierpnia, gdy przewaga Luftwaffe była największa – i poważnie odciążyły lotnictwo brytyjskie. Dywizjony myśliwskie Tego lata na „Wyspie Ostatniej Nadziei” było około 1,2 tysiąca oficerów oraz 5 tysięcy podoficerów i szeregowych z polskich sił powietrznych. Cześć dotarła do Wielkiej Brytanii wiosną, a reszta już po upadku Francji. Początkowo Brytyjczycy planowali, że stworzą jedynie polskie dywizjony bombowe, jednak potrzeby przeważyły. W lipcu 1940 roku rozpoczęto formowanie dwóch dywizjonów myśliwskich: 302 (Poznańskiego) i 303 (Warszawskiego). Oba oddziały otrzymały maszyny myśliwskie Hawker Hurricane Mk. I. Choć samoloty te były trochę gorsze od niemieckiego Messerschmitta Bf-109 E, to w rękach polskich pilotów stały się zabójczą bronią. Lotnicy myśliwskich jednostek nosili brytyjskie mundury z naszywkami „Poland” i polskim orłem na czapkach. Na kadłubach ich samolotów mogły znaleźć się małe biało-czerwone szachownice. Oddziały miały też podwójne polsko-brytyjskie dowodzenie, choć oczywiście więcej do powiedzenia mieli oficerowie z Wysp. Nie można zapomnieć o polskich mechanikach i innym personelu naziemnym. W 1940 roku ta kilkutysięczna rzesza ludzi była koniecznym i niezastąpionym zapleczem dla 145 Polaków, którzy z narażeniem życia bronili Wielkiej Brytanii. Bitwa powietrzna Brytyjczycy początkowo mieli 750 maszyn myśliwskich. W trakcie zmagań ta liczba wzrosła. Atakowany obszar został podzielony na 4 sektory, a lotników w powietrzu wspierały siły naziemne – 80 stacji radarowych. Mogły one wykryć samoloty wroga z odległości paruset kilometrów! Do tego dochodziła sieć ponad tysiąca posterunków, w których obserwatorzy naziemni określali kierunki, siłę i wysokość nadlatujących. Oprócz tego obrońcy mieli do dyspozycji balony zaporowe i baterie artylerii przeciwlotniczej. Bardzo przydatny był wreszcie nasłuch radiowy. Zwłaszcza, że dzięki złamaniu kodów Enigmy przez polskich kryptologów i przekazaniu przez nich wyników badań oraz duplikatu maszyny kodującej sojusznikom, Brytyjczycy mogli czytać niemieckie rozkazy. Sukcesy Dywizjonu 303 Pierwsze polskie zwycięstwo powietrzne w bitwie o Anglię miało miejsce w piątek, 19 lipca 1940 roku. Porucznik Antoni Ostowicz ze 145. Dywizjonu RAF zestrzelił wtedy bombowiec Heinkel He-111. Sukcesy odnosili też i inni piloci. Poznański dywizjon wszedł do walki 20 sierpnia. Warszawski dziesięć dni później. I o ile lotnicy z 302, służący w północnej Anglii, rzadko miewali okazje do spotkań z samolotami niemieckimi, o tyle członkowie 303 mogli naprawdę się wykazać. Warszawski dywizjon znalazł się w samym środku walk toczonych wokół Londynu i okazał się niezwykle cenny w krytycznych chwilach. Dowodził nim najpierw major Zdzisław Krasnodębski, a potem porucznik Witold Urbanowicz. W trakcie bitwy Dywizjon 303 bronił serca imperium, atakował niemieckie wyprawy bombowe i rozbijał szyki bombowców Luftwaffe. Jego dokonania szybko przekroczyły osiągnięcia dywizjonów brytyjskich. Zgodnie z zatwierdzonymi w czasie wojny meldunkami samego 5 września lotnicy z 303 strącili osiem samolotów. Łącznie w trakcie bitwy o Anglię Dywizjon 303 zestrzelił 126 samolotów przeciwnika, co było absolutnym rekordem wśród dywizjonów alianckich i niemieckich. Najskuteczniejszym lotnikiem polskich dywizjonów okazał się Czech, sierżant pilot Josef Frantisek, który odnotował 17 sukcesów powietrznych. Tuż za nim uplasował się porucznik pilot Witold Urbanowicz. Strącił on 15 maszyn wroga na pewno i 1 prawdopodobnie. Obaj ci należący do Dywizjonu 303 lotnicy zajęli czołowe miejsca pod względem indywidualnych wyników lotników RAF. Podejrzenia Brytyjczyków Początkowo sukcesy Dywizjonu wzbudziły bowiem podejrzenia Brytyjczyków. Oficerowie wywiadu na lotnisku w Northolt nie wierzyli w meldunki Polaków o ilości strąconych maszyn. Nawet, jeśli brytyjscy oficerowie latający wraz z Polakami zarzekali się, że raporty są prawdziwe! Ostatecznie w jedną z misji wraz z Dywizjonem 303 poleciał brytyjski dowódca bazy. Zobaczył na własne oczy, jak Polacy rozbili wyprawę bombową. „Nagle powietrze zapełniło się płonącymi samolotami, spadochronami i oderwanymi kawałkami skrzydeł. Było to tak nagłe, że aż ogłuszające” – napisał w raporcie, a zastrzeżenia brytyjskie zniknęły. Mniejsza sława Dywizjonu 302 Mniejszą sławę zdobyli lotnicy z Dywizjonu 302, którzy znajdowali się nieco dalej od głównego frontu zmagań. 15 września skierowano ich do walki nad Londynem jako ostatnią rezerwę RAF. Ogółem Dywizjon zlikwidował 27 samolotów niemieckich na pewno i 11 prawdopodobnie. Z kolei Polacy służący w dywizjonach brytyjskich strącili na pewno kolejne 77,5 wrogich maszyn i 16 prawdopodobnie. W Bitwie o Anglię udział wzięli również lotnicy Dywizjonów Bombowych 300. Ziemi Mazowieckiej i 301. Ziemi Pomorskiej. Począwszy od połowy września, atakowali francuskie porty, gdzie Niemcy gromadzili barki i inny sprzęt inwazyjny. W tym czasie formowały się kolejne polskie jednostki myśliwskie, bombowe i inne. Wzięły one udział w walkach już po zakończeniu bitwy o Anglię. Taktyka niemiecka uległa zmianie W początku września taktyka niemiecka uległa zmianie – o ile do tej pory Luftwaffe atakowała głównie cele militarne i przemysłowe, o tyle teraz głównym celem niemieckiego lotnictwa stały się angielskie miasta. Hitler próbował wymusić na Wielkiej Brytanii zawarcie pokoju, a co za tym idzie wycofanie się Zjednoczonego Królestwa z wojny. Bombardowania przybrały na sile, 7 września Londyn bombardowało ponad 900 samolotów Luftwaffe, w ciągu pierwszego tygodnia niemieckich ataków zginęło ponad 2000 mieszkańców brytyjskiej stolicy. Za przełomowy moment lotniczej bitwy o Anglię uważa się 15 września 1940 roku – od godzin porannych na Anglię sunęły niemieckie naloty, samoloty RAF przerywały walkę tylko na czas tankowania paliwa, w boju brały udział wszystkie dywizjony RAF, w tym także dywizjony polskie. Straty niemieckie były poważne – stracili ponad 60 maszyn, zginęło ponad 80 lotników, wielu zostało rannych lub dostało się do niewoli. Aktywność Luftwaffe zaczęła maleć Od tego momentu aktywność Luftwaffe zaczęła stopniowo maleć: bombardowań dokonywano głównie w nocy, zaprzestano ataków z użyciem wielkich formacji, coraz częściej zdarzały się dni, w których żaden niemiecki samolot nie pojawiał się nad Londynem. Ostatnim akordem bitwy o Anglię były dwa naloty na Londyn: 6 i 8 października, ale poza zniszczeniami materialnymi w stolicy także i one nie przyniosły one żadnych efektów politycznych czy militarnych. 17 września, czyli jeszcze w trakcie intensywnych podniebnych zmagań, Adolf Hitler podjął decyzję o odwołaniu inwazji. Już w październiku niemieccy sztabowcy zaczęli przygotowywać się do ataku na dotychczasowego sojusznika – ZSRR. Straty po bitwie lotniczej RAF odzyskał przewagę w powietrzu, a Wielka Brytania nie miała najmniejszego zamiaru wycofywać się z wojny lub choćby podejmować rozmów dyplomatycznych na temat ewentualnego pokoju z Niemcami. Choć Luftwaffe nie zaprzestała bombardowań angielskich miast i zakładów przemysłowych, nie przybierały one już formy tak zorganizowanej i odbywały się zdecydowanie rzadziej. W ciągu trzech miesięcy najostrzejszych walk lotniczych nad Wielką Brytanią i kanałem La Manche lotnictwo niemieckie straciło 1733 samoloty i ponad 2500 lotników. Ponad 650 maszyn uległo poważnym uszkodzeniom, a niemal 1000 pilotów odniosło rany. Straty wynosiły ponad połowę stanu maszyn niemieckiego lotnictwa wojskowego sprzed rozpoczęcia kampanii. RAF stracił 1087 samolotów oraz 544 pilotów. W lotniczej bitwie o Anglię wzięło udział 144 polskich pilotów, walczących zarówno w polskich dywizjonach myśliwskich i bombowych, jak i w jednostkach brytyjskich – 29 z nich poległo w czasie walk. Między lipcem a październikiem 1940 roku polscy lotnicy zestrzelili 170 samolotów przeciwnika, a 36 poważnie uszkodzili. Było to około 12 procent szkód odniesionych przez Luftwaffe. Polscy lotnicy walczyli później nad Europą, Afryką Północną, a nawet w Chinach. Ogółem w Polskich Siłach Powietrznych w czasie II wojny światowej służyło ok. 17 tys. ludzi. Źródło: PAI Tagi: bitwa o Anglię, II wojna światowa, okupacja niemiecka, polskie lotnictwo wojskowe Komentarze

W czasie Bitwy o Anglię strącił 15 niemieckich samolotów. John Aleksander Kent John Aleksander Kent (1914–1985) – licencję pilota uzyskał w 1933 r., stając się najmłodszym zawodowym pilotem kanadyjskim. W 1935 r. wstąpił do RAF. 2 sierpnia 1940 roku został mianowany angielskim dowódcą eskadry „A” Dywizjonu 303.

Never was so much owed by so many to so nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym. Winston Churchill W bitwie o Anglię najpierw w składzie, a potem u boku RAF-u walczyły 4 polskie dywizjony: dwa bombowe 300 i 301, dwa myśliwskie 302 i 303 oraz 81 polskich pilotów w dywizjonach brytyjskich. W sumie 145 polskich pilotów, czyli co ósmy pilot myśliwca broniący dumy Anglii, był Polakiem. Poległo 28 nie licząc Josefa Františka, co stanowiło 5% ogółu pilotów RAF biorących udział w bitwie. Polacy zgłosili zestrzelenie około 170 i uszkodzenie 36 samolotów niemieckich, co stanowić miało około 12%. Dywizjon 303 był najlepszą jednostką lotniczą, biorącą udział w bitwie o Anglię, ponieważ zgłosił zestrzelenie 126 maszyn Luftwaffe. Niewątpliwym jest, że wynik zestrzeleń Dywizjonów 302 oraz 303 w tym i pilotów służących w jednostkach brytyjskich jest znacznie zawyżony. Według polskiego historyka Jacka Kutznera 303. Dywizjon Myśliwski zestrzelił 50–52 samoloty, według wielu innych zachodnich historyków 50–58. Mimo to, 303. Dywizjon pozostaje nadal jednym z najlepszych dywizjonów biorących udział w bitwie o Anglię. Najlepsi polscy piloci bitwy o Anglię: Stanisław Skalski Mieczysław PopekWitold Urbanowicz Zdzisław Krasnodębski Zdzisław HennebergJan Zumbach Witold Łokuciewski Eugeniusz Horbaczewski Mirosław Ferić Wacław Król Ludwik Paszkiewicz Eugeniusz Roland Josef František (pilot czeski i polski) Największy sukces Polacy odnieśli 15 września, w dniu uważanym za przełomowy dla dziejów całej bitwy o Anglię. Nasi piloci zestrzelili wtedy aż 26 samolotów niemieckich. Depeszę gratulacyjną nadesłał sam król Jerzy VI. Anglicy odwdzięczyli się naszym pilotom w sposób, który dla nich samych okazał się dotkliwym policzkiem. Przedstawiciele lotników byli jedynymi żołnierzami polskimi, którzy zostali zaproszeni na wielką paradę zwycięstwa w czerwcu 1946 r. Pominięto przedstawicieli wojsk lądowych czy marynarki wojennej, a zaproszono delegację… Armii Ludowej. Zachowanie Anglików, determinowane w sposób oczywisty pobudkami natury politycznej, było dla Polaków w Wielkiej Brytanii symbolem nadchodzących czasów. Polscy lotnicy zaproszenia na paradę nie przyjęli, co okazało się być w podobnym stopniu symbolem rozpoczynającego się okresu powojennej aktywności Polaków w Wielkiej Brytanii. Okresu sprzeciwu i niezgody na rzeczywistość Europy pojałtańskiej. Po zakończeniu walk powietrznych Polacy pomagali i wspierali Brytyjczyków na każdym możliwym polu. Wykorzystano doświadczenia Polaków w łamaniu wiadomości szyfrowanych przez Enigmę, co pozwoliło na poznanie wielu niemieckich tajnych planów. Polski wywiad przeprowadził w czasie wojny szereg akcji i operacji wywiadowczych mających kluczowe znaczenie w przebiegu II wojny światowej. W 2005 roku polsko-brytyjska komisja historyczna znalazła w archiwach brytyjskich notatkę, z której wynika, że 45 proc. ogółu brytyjskich doniesień wywiadowczych okresu II wojny światowej pochodziło z polskich źródeł, z czego 85 proc. określono jako „wysokiej lub bardzo wysokiej jakości” Jedną z kluczowych operacji polskiego wywiadu był dekryptaż szyfrów niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma dokonanej po raz pierwszy w 1932 roku przez Biuro Szyfrów. Szczególne zasługi przysługują Marianowi Rejewski, któremu udało się zrekonstruować wojskową Enigmę, dzięki czemu Polskie Biuro Szyfrów mogło zlecić firmie AVA urządzenia identyczne z Enigmą. AVA zbudowała także urządzenie kryptograficzne takie jak cyklometr i bombę kryptologiczną. Polską innowacją na polu dekryptażu były również perforowane arkusze Zygalskiego wyprodukowane w latach 30. w Biurze Szyfrów według pomysłu Henryka Zygalskiego Dnia 25 lipca 1939 w Pyrach, na pięć tygodni przed wybuchem II wojny światowej, szefowie Biura Szyfrów: ppłk Gwido Langer i mjr Maksymilian Ciężki, wraz z trzema matematykami-kryptologami ujawnili wywiadowi francuskiemu i brytyjskiemu osiągnięcia Polski w deskrypcji Enigmy, w wyniku czego umożliwili aliantom wykorzystanie polskich technik dekryptażu w czasie II wojny światowej. Polski wywiad miał swój udział w rozpracowaniu tajnego projektu III Rzeszy broni rakietowej V1 i V2. W operacji Most III przeprowadzonej na przełomie 25/26 lipca 1944 polski ruch oporu dostarczył aliantom elementy zdobytego nad Bugiem pocisku V-2. Jest to wprost nie do uwierzenia, że w tak ciężkich warunkach wszystkie części wraz z planami konstrukcji zostały przetransportowane samolotem Dakota do Londynu a dzięki informacjom zbieranym przez wywiad Armii Krajowej wśród Polaków, pracowników przymusowych zatrudnionych w zakładach w Peenemünde, lotnictwo alianckie dokonało nalotów niszcząc linie produkcyjne rakiet V1/V2. Dzięki kolejnej operacji wywiadu Armii Krajowej pod kryptonimem „Synteza” rozpracowano fabrykę benzyny w Policach (niem. Hydrierwerke Pölitz) produkującą benzynę syntetyczną do rakiet V1/V2, a także magazyny, gdzie ją przechowywano. Zostały one zbombardowane później przez alianckie bombowce. Agent polskiego wywiadu Mieczysław Słowikowski „Rygor” otrzymał polecenie udania się do Algierii, będącej kolonią Francji Vichy, w celu zorganizowania siatki wywiadowczej. Między majem 1941 a wrześniem 1944 był szefem Ekspozytury Oddziału II w Afryce Północnej, z siedzibą w Algierze. W celu organizacji działalności agenturalnej założył fabrykę produkującą płatki owsiane, która okazała się dużym sukcesem komercyjnym i objęła zasięgiem działania całą północną Afrykę, a środki pozyskane z przedsięwzięcia pozwoliły finansować działalność wywiadowczą. Do siatki Słowikowskiego o nazwie „Agencja Afryka” zwerbowanych zostało kilka tysięcy ludzi, których informacje pozwoliły na kontrolę większości dziedzin życia kolonii. Ważną rolę w działalności generała odgrywała także jego żona Maria, która odbierała meldunki ze skrzynek kontaktowych, ukrywała kompromitujące materiały w wypadku kontroli i przekupywała urzędników. Informacje wywiadowcze pozyskane przez siatkę Słowikowskiego posłużyły w 1942 roku do zaplanowania zakończonej sukcesem amerykańsko-brytyjskiej operacji desantowej pod kryptonimem „Torch” we francuskiej części Afryki Północnej i przejęcia kontroli nad tym rejonem. Polacy wnieśli wielki wkład w rozwój technologii i broni. Do najważniejszych należały: Czołg 7TP,Wykrywacz min,Pistolet VIS kaliber 9mm, Łoś polski nowoczesny bombowiec, Wyrzutnik bomb Świąteckiego, Karabin przeciwpancerny wz. 35, Polsten – działko przeciwlotnicze,Walkie-talkie – radiotelefon służący do dwukierunkowej łączności. Wykrywacz min konstrukcji Józefa Kosackiego we Francji w 1944r/foto WikipediaWykrywacz min konstrukcji Józefa Kosackiego we Francji w 1944r/foto WikipediaWładysław Sikorski wraz z Winstonem Churchillem na przeglądzie polskiego wojska w 1943r/foto WikipediaWładysław Sikorski wraz z Winstonem Churchillem na przeglądzie polskiego wojska w 1943r/foto WikipediaWalka myśliwców nad Anglią/foto WikipiediaWalka myśliwców nad Anglią/foto WikipiediaWydobywanie z Bugu części V-2/Foto WikipediaWydobywanie z Bugu części V-2/Foto WikipediaPolski nowoczesny bombowiec Łoś/foto WikipediaPolski nowoczesny bombowiec Łoś/foto WikipediaPiloci Dywizjonu 303/foto WikipediaPiloci Dywizjonu 303/foto WikipediaPiloci Dywizjonu 303, od lewej Mirosław Ferić, Bogdan Grzeszczak, Jan Zumbach, Zdzisław Henneberg i John Kent/foto WikipediaPiloci Dywizjonu 303, od lewej Mirosław Ferić, Bogdan Grzeszczak, Jan Zumbach, Zdzisław Henneberg i John Kent/foto WikipediaFormacja Dywizjonu 303 podczas wizyty prezydenta Władysława Raczkiewicza, 4 kwietnia 1941/foto WikipediaFormacja Dywizjonu 303 podczas wizyty prezydenta Władysława Raczkiewicza, 4 kwietnia 1941/foto WikipediaEkspozycja „płacht Zygalskiego” w brytyjskim muzeum w Bletchley Park/foto WikipediaEkspozycja „płacht Zygalskiego” w brytyjskim muzeum w Bletchley Park/foto Wikipedia7TP na manewrach/foto Wikipedia7TP na manewrach/foto Wikipedia Parada Zwycięstwa Bardzo duże kontrowersje podczas parady wywołało wykluczenie z nich polskich żołnierzy, którzy walcząc w Polskich Siłach na Zachodzie byli jedną z najliczniejszych walczących nacji po stronie sił alianckich. Jedyną polską organizacją bojową zaproszoną do udziału w paradzie byli piloci Dywizjonu 303 którzy mieli maszerować w szeregach RAF, ale ci odmówili po tym, jak inne polskie oddziały nie zostały zaproszone na paradę. Lider opozycji Winston Churchill przemawiając w Izbie Gmin powiedział: Wyrażam głęboki żal że żaden z oddziałów polskich, które walczyły u naszego boku w tylu bitwach i które przelały swoją krew dla wspólnej sprawy, nie zostały dopuszczone do udziału w Paradzie Zwycięstwa. Będziemy w tym dniu myśleli o tym wojsku. Nigdy nie zapomnimy o ich dzielności ani o ich bojowych wyczynach, które związane są z naszą własną sławą pod Tobrukiem, Cassino i Arnhem. Winston Churchill Jednym z głównych powodów który doprowadził do wykluczenia Polaków z parady był fakt, że Brytyjczycy nie chcieli drażnić stosunków ze Związkiem Radzieckim, który uważał Polskę Ludową za własną strefę wpływów. Rząd Clementa Attleego wystosował zaproszenie do Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej do wzięcia udziału w paradzie – wiceminister spraw zagranicznych Hector McNeil na posiedzeniu Izby Gmin wyjaśniał: Zwróciliśmy się do obu stron chcąc mieć oddziały reprezentacyjne obu rządów. Nasz kompromis może być krytykowany z obu stron, ale sądzę, że oba rządy i żołnierze z obu stron zechcą uznać kompromis ten za najlepszy, jaki mogliśmy osiągnąć w danych warunkach. Hector McNeil Zdominowany przez komunistów Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej odmówił wysłania żołnierzy ludowego Wojska Polskiego na paradę uzasadniając to umożliwieniem przez władze brytyjskie podróży generałowi Borowi-Komorowskiemu do USA. W rzeczywistości wasalne wobec ZSRR władze polskie nie chciały narażać się Stalinowi, który nie wysłał żołnierzy Armii Czerwonej na paradę do Londynu. W efekcie Polacy nie wzięli udziału w paradzie, co odbiło się szerokim echem na stosunkach pomiędzy rządem brytyjskim a polskimi organizacjami weteranów wojny oraz środowiska emigracyjnego w Londynie.
Niemcy atakowali jedynie w nocy i to małymi eskadrami, co nie miało większego wpływu na przebieg bitwy o Anglię. Zakończyła się ona 31 października 1940 roku. Jednocześnie Hitler odwołał operacje "Lew Morski", ponieważ zaczął szykować się do wojny z ZSRR.
Kategoria: Druga wojna światowa Data publikacji: Autor: Przy tekście pracowali także: Anna Winkler (redaktor) Była to jedna z tych batalii, które przesądziły o losach świata. Wydawało się, że Hitler ma zwycięstwo niemal w kieszeni i tylko krok dzieli go od panowania nad Wyspami Brytyjskimi. Na szczęście udało się go odeprzeć. A Polacy walnie się do tego przyczynili. W czerwcu 1940 roku pod okupacją Niemców znalazła się prawie cała Europa Zachodnia. Wielką Brytanię od niemieckich czołgów oddzielał jedynie kanał La Manche. Co gorsza, armia brytyjska pozostawiła prawie cały swój sprzęt ciężki na plażach Dunkierki. W tym czasie wydawało się, że wystarczy przeprowadzić desant morski, aby ostatni wolny kraj aliancki został podbity. Niemcy musieli już tylko zneutralizować brytyjską flotę, a wcześniej – wywalczyć przewagę w powietrzu. Brytyjczycy znaleźli się w naprawdę trudnej sytuacji. Ich lotnictwo poniosło w dotychczasowych walkach duże straty w sprzęcie i – co istotniejsze – w wyszkolonych lotnikach. I choć przemysł mógł wyprodukować odpowiednią liczbę maszyn, w tym najpotrzebniejszych w tej chwili myśliwców, ale brakowało kadry. Polskie oddziały na Wyspach Szkolenie nowych pilotów trwało zbyt długo. Szeregi uzupełniano więc najpierw rezerwami Królewskich Sił Powietrznych (RAF), a potem z innych krajów imperium – z Kanady, Australii, Nowej Zelandii, Południowej Afryki, oraz ochotnikami ze Stanów Zjednoczonych. Na końcu sięgnięto po lotników cudzoziemskich, którzy znaleźli schronienie na Wyspach. Byli to Czesi, Słowacy, Francuzi, Norwegowie, Belgowie, Holendrzy i – najliczniejsi spośród wszystkich obcokrajowców – Polacy. Tego lata na „Wyspie Ostatniej Nadziei” było około 1,2 tysiąca oficerów oraz 5 tysięcy podoficerów i szeregowych z polskich sił powietrznych. Cześć dotarła do Wielkiej Brytanii wiosną, a reszta już po upadku Francji. Początkowo Brytyjczycy planowali, że stworzą jedynie polskie dywizjony bombowe, jednak potrzeby przeważyły. W lipcu 1940 roku rozpoczęto formowanie dwóch dywizjonów myśliwskich: 302 (Poznańskiego) i 303 (Warszawskiego). publiczna Latem 1940 roku koło 1200 oficerów i aż 5000 podoficerów i szeregowych polskich sił powietrznych. czekało, aby wziąć rewanż na Luftwaffe. Oba oddziały otrzymały maszyny myśliwskie Hawker Hurricane Mk. I. Choć samoloty te były trochę gorsze od niemieckiego Messerschmitta Bf-109 E, to w rękach polskich pilotów stały się zabójczą bronią. „Gdyby takie maszyny były w Polsce, jak pięknie i jak inaczej by to wszystko wyglądało” – wzdychał nawet jeden z nadwiślańskich pilotów. Lotnicy myśliwskich jednostek nosili brytyjskie mundury z naszywkami „Poland” i polskim orłem na czapkach. Na kadłubach ich samolotów mogły znaleźć się małe biało-czerwone szachownice. Oddziały miały też podwójne polsko-brytyjskie dowodzenie, choć oczywiście więcej do powiedzenia mieli oficerowie z Wysp. Zobacz również:Jan Zumbach. Najbardziej kontrowersyjny dowódca Dywizjonu 303Japońska enigma (Purple). Zapomniana maszyna szyfrująca, która zmieniła losy II wojny światowejBitwa pod Zawichostem w 1205 r. Triumf, który powstrzymał najazd ruskiego księcia Obrona za wszelką cenę Kiedy polskie dywizjony się formowały, powietrzna bitwa o przyszłość Wolnego Świata trwała już w najlepsze. Stojące po kontynentalnej stronie Kanału La Manche siły inwazyjne gromadziły wszelki sprzęt pływający i czekały na rozkaz. Podbój powietrzny prowadziły trzy niemieckie floty powietrzne, liczące razem ponad 2600 samolotów, głównie bombowców i myśliwców. Brytyjczycy początkowo mieli 750 maszyn myśliwskich. W trakcie zmagań ta liczba wzrosła. Trzeba też przyznać wyspiarzom, że bardzo dobrze przygotowali pole walki. Atakowany obszar został podzielony na 4 sektory, a lotników w powietrzu wspierały siły naziemne – 80 stacji radarowych. Mogły one wykryć samoloty wroga z odległości paruset kilometrów! Do tego dochodziła sieć ponad tysiąca posterunków, w których obserwatorzy naziemni określali kierunki, siłę i wysokość nadlatujących. Oprócz tego obrońcy mieli do dyspozycji balony zaporowe i baterie artylerii przeciwlotniczej. Bardzo przydatny był wreszcie nasłuch radiowy. Zwłaszcza, że dzięki złamaniu kodów Enigmy przez polskich kryptologów i przekazaniu przez nich wyników badań oraz duplikatu maszyny kodującej sojusznikom, Brytyjczycy mogli czytać niemieckie rozkazy. Bitwę o Anglię można podzielić na kilka faz. Pierwsza obejmuje okres od 10 lipca do 7 sierpnia. Niemcy próbowali wówczas przede wszystkim sparaliżować żeglugę na Kanale. Zatapiali pływające tam jednostki brytyjskie i wciągali do walki lotników przebywających w tym obszarze. Nocami atakowali zaś miasta. Gdy rozpoczął się drugi etap natarcia, trwający do 23 sierpnia, natarcia na żeglugę jeszcze nasilono. Zaczęto też celować w lotniska na południu Anglii i stacje radarowe. fot. Bundesarchiv/CC-BY-SA W rzuceniu na kolana Wielkiej Brytanii miało pomóc ponad 2600 maszyn Luftwaffe. Na zdjęciu bombowce Heinkel He 111 nad kanałem La Manche. Najcięższą próbą dla RAF okazała się trzecia część zmagań, która skończyła się 6 września. Niemcy za dnia napadali na lotniska i stacje radarowe, a nocą – na miasta i fabryki lotnicze. Kolejne tygodnie, po wejściu w czwartą fazę, rozciągającą się do 30 września, dały natomiast oddech lotnictwu myśliwskiemu, bo ataki skupiły się na Londynie. Ostatni, piąty etap bitwy, czyli walki w październiku, to ataki na miasta, na szczęście prowadzone już z mniejszą intensywnością. Kolejne miesiące walk powietrznych nazywane są z niemiecka Blitzem. Nocne bombardowania miast oraz dzienne ataki myśliwców bombardujących trwały jeszcze do 10 maja 1941 roku. Jak radzili sobie Polacy? Pierwsze polskie zwycięstwo powietrzne w bitwie o Anglię miało miejsce w piątek, 19 lipca 1940 roku. Porucznik Antoni Ostowicz ze 145. Dywizjonu RAF zestrzelił wtedy bombowiec Heinkel He-111. Sukcesy odnosili też i inni piloci znad Wisły. Wszystkich charakteryzowała wielka wola walki, odwaga i duża determinacja. Polskie dywizjony rozpoczęły swoją wojenną karierę pod koniec sierpnia. Poznański wszedł do walki 20 sierpnia; Warszawski dziesięć dni później. I o ile lotnicy z 302, służący w północnej Anglii, rzadko miewali okazje do spotkań z samolotami niemieckimi, o tyle członkowie 303 mogli naprawdę się wykazać. publiczna Zniszczenia spowodowane niemieckim nalotem na Londyn. Warszawski dywizjon znalazł się w samym środku walk toczonych wokół Londynu i okazał się niezwykle cenny w krytycznych chwilach. Dowodził nim najpierw major Zdzisław Krasnodębski, a potem porucznik Witold Urbanowicz. Jego piloci wyruszali po kilka razy dziennie na spotkanie z wrogiem. W trakcie bitwy Dywizjon 303 bronił serca imperium, atakował niemieckie wyprawy bombowe i rozbijał szyki bombowców Luftwaffe. Raz po raz zmuszał załogi do zrzucenia ładunku jeszcze przed miastem i panicznej ucieczki. Toczył też walki z eskortą myśliwską, a przede wszystkim – likwidował niemieckie maszyny w imponujących ilościach. Jego dokonania szybko przekroczyły osiągnięcia dywizjonów brytyjskich. Zgodnie z zatwierdzonymi w czasie wojny meldunkami samego 5 września lotnicy z 303 strącili osiem samolotów. Dwa dni później zrzucili ich czternaście, a 11 i 15 września – po szesnaście. I na tym pasmo sukcesów się nie skończyło, bo już 26 września raportowano o kolejnych trzynastu zwycięstwach, a 27 – o czternastu… Tak wiele, że to aż podejrzane Łącznie w trakcie bitwy o Anglię Dywizjon 303 zestrzelił 126 samolotów przeciwnika, co było absolutnym rekordem wśród dywizjonów alianckich i niemieckich. Choć wynik ten jest obecnie kwestionowany przez niektórych historyków jako zawyżony, to warto pamiętać, że polskie zestrzelenia były weryfikowane szczególnie dokładnie. Początkowo sukcesy Dywizjonu wzbudziły bowiem podejrzenia Brytyjczyków. Oficerowie wywiadu na lotnisku w Northolt nie wierzyli w meldunki Polaków o ilości strąconych maszyn. Nawet, jeśli brytyjscy oficerowie latający wraz z Polakami zarzekali się, że raporty są prawdziwe! publiczna Piloci Dywizjonu 303 podczas wizyty Mariana C. Coopera (w garniturze). który dowodził 7 eskadrą w wojnie polsko-bolszewickiej. Na prawo od Coopera Witold Urbanowicz. Ostatecznie w jedną z misji wraz z Dywizjonem 303 poleciał brytyjski dowódca bazy. Zobaczył na własne oczy, jak Polacy rozbili wyprawę bombową. „Nagle powietrze zapełniło się płonącymi samolotami, spadochronami i oderwanymi kawałkami skrzydeł. Było to tak nagłe, że aż ogłuszające” – napisał w raporcie, a zastrzeżenia brytyjskie zniknęły. Wkrótce polscy rycerze przestworzy broniący wspólnie z Brytyjczykami Albionu przed Hunami stali się celebrytami. Świadkami ich walk byli przecież zwykli mieszkańcy, którzy obserwowali je z ziemi. Walki powietrzne relacjonowało też na żywo radio BBC. Sukcesy, polska szarmanckość i egzotyczna aura – pochodzili wszak z kraju leżącego gdzieś na krańcu cywilizowanej Europy – sprawiła, że Polacy stali się bożyszczami Brytyjczyków, a szczególnie Brytyjek. Mniejszą sławę zdobyli lotnicy z Dywizjonu 302, którzy znajdowali się nieco dalej od głównego frontu zmagań. 15 września skierowano ich do walki nad Londynem jako ostatnią rezerwę RAF. Zestrzelili wówczas 11 samolotów Luftwaffe na pewno i 7 prawdopodobnie. Trzy dni później było podobnie – zaliczyli 9 maszyn na pewno i 3 prawdopodobnie. 11 października Dywizjon 302. został przeniesiony w pobliże brytyjskiej stolicy w miejsce wysłanego na odpoczynek Dywizjonu 303., ale… Niemcy zmienili taktykę i zaprzestali masowych dziennych nalotów. Ogółem Dywizjon zlikwidował 27 samolotów niemieckich na pewno i 11 prawdopodobnie. Z kolei Polacy służący w dywizjonach brytyjskich strącili na pewno kolejne 77,5 wrogich maszyn i 16 prawdopodobnie. Najskuteczniejszym lotnikiem polskich dywizjonów okazał się Czech, sierżant pilot Josef Frantisek, który odnotował 17 sukcesów powietrznych. Tuż za nim uplasował się porucznik pilot Witold Urbanowicz. Strącił on 15 maszyn wroga na pewno (w tym dwa razy po cztery dziennie!) i 1 prawdopodobnie. Obaj ci należący do Dywizjonu 303 lotnicy zajęli czołowe miejsca pod względem indywidualnych wyników lotników RAF. W Bitwie o Anglię udział wzięli również lotnicy Dywizjonów Bombowych 300. Ziemi Mazowieckiej i 301. Ziemi Pomorskiej. Począwszy od połowy września, atakowali francuskie porty, gdzie Niemcy gromadzili barki i inny sprzęt inwazyjny. W tym czasie formowały się kolejne polskie jednostki myśliwskie, bombowe i inne. Wzięły one udział w walkach już po zakończeniu bitwy o Anglię. Niezdobyta twierdza Prowadzona przez Brytyjczyków i ich sojuszników obrona wyspy okazała się nie do sforsowania. 17 września, czyli jeszcze w trakcie intensywnych podniebnych zmagań, Adolf Hitler podjął decyzję o odwołaniu inwazji. Już w październiku niemieccy sztabowcy zaczęli przygotowywać się do ataku na dotychczasowego sojusznika – ZSRR. Luftwaffe długo jeszcze terroryzowała Brytyjczyków nalotami nocnymi, z którymi RAF nie umiał sobie efektywnie poradzić. Straty były poważne: tylko do końca 1940 roku w wyniku nalotów śmierć poniosły 23 tysiące cywilów, a 32 tysięcy osób zostały rannych. Okres wytchnienia dla Brytyjczyków zaczął się dopiero po zakończeniu walk na Bałkanach. publiczna W trakcie bitwy o Anglię Luftwaffe straciła ponad 1700 samolotów. Na zdjęciu zestrzelony Messerschmitt Bf 109. Choć do dzisiaj toczy się dyskusja historyków o tym, jakie były rzeczywiste straty obu stron, przyjmuje się, że w trakcie bitwy Luftwaffe straciła ponad 1 700 samolotów. Poległo lub dostało się do niewoli 2,5 tysiąca żołnierzy. Około tysiąc odniosło rany. Tymczasem brytyjska flota powietrzna zmniejszyła się o ponad 900 maszyn. Zginęło około 500 lotników, tyle samo zostało rannych. Polakom przypisano 203 zestrzelenia. Było to około 12 procent szkód odniesionych przez Luftwaffe! Zwycięstwo miało niestety swój koszt. Tylko w 1940 roku poległo w walce lub z innych przyczyn 8 lotników z Dywizjonu 302, 9 z 303 oraz 15 z dywizjonów bombowych. Naloty na Wielką Brytanię powróciły w czerwcu 1944 roku. Niemcy użyli wówczas bomb latających V-1 i rakiet balistycznych V-2. Okres ten nazywa się II bitwą o Anglię. Dla Hitlera było już jednak wtedy za późno. Nieco wcześniej z Wysp wyruszyła inwazja na kontynent, niosąc Europie Zachodniej wyzwolenie. Bibliografia: Arkady Fiedler, Dywizjon 303, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1974 Gottfried Leske, Władcy nieba, Oficyna Wydawnicza Kagero, Lublin 1996 Witold Urbanowicz, As. Wspomnienia legendarnego dowódcy Dywizjonu 303, Znak Horyzont, Kraków 2016 Adam Zamoyski, Zapomniane dywizjony. Losy lotników polskich, Wydawnictwo Puls, London 1995 Portal Polskie Siły Powietrzne w II wojnie światowej – Zobacz również Druga wojna światowa Kto naprawdę wygrał Bitwę o Anglię? Wielka Brytania pokonała Niemców w powietrznej Bitwie o Anglię tylko dzięki polskim pilotom, latających w angielskich i polskich dywizjonach myśliwskich. Gdyby nie Polacy, powietrzna obrona... 16 sierpnia 2020 | Autorzy: Paweł Szymański Było to pierwsze w historii starcie o zasadniczym znaczeniu, które rozegrało się wyłącznie w powietrzu. Piloci Królewskich Sił Powietrznych - RAF, w tym lotnicy z Polski, powstrzymali naloty niemieckiej Luftwaffe, ratując Wielka Brytanię przed niemiecką inwazją lądową. Walki trwały do 31 październik Bitwa o Wielką Brytanię Bitwa o Wielką Brytanię Upadek Francji, na której obszarze walczył brytyjski korpus ekspedycyjny i wiele jednostek lotniczych, wstrząsnął opinią publiczną, ponieważ francuski potencjał militarny był powszechnie uważany za jeden z napotężniejszych na świecie. Sytuacja polityczno – militarna, jaka zaistniała w Europie po klęsce Francji, spowodowała faktyczne osamotnienie Wielkiej Brytanii. Anglia stała się jedynym państwem w Europie walczącym z Niemcami. Oddalona była w prawdzie od wojsk niemieckich wodami kanału La Manche, ale to jej nie gwarantowało bezpieczeństwa. Żaden rozsądny Brytyjczyk nie mógł bowiem w tych letnich miesiącach 1940 roku mieć gwarancji, że hitlerowcy nie zaryzykują rozpoczęcia inwazji. Toteż naród angielski przystąpił z determinacją do obrony ojczyzny. Należy podkreślić, że Wielka Brytania znalazła się w niezmiernie trudnej sytuacji militarnej po Dunkierce (operacja Dynamo). Wprawdzie ewakułowano 338 226 żołnierzy (w tym 26 175 Francuzów), ale cały sprzęt bojowy pozostał na francuskim brzegu i znalazł się w rękach niemców. Podczas ofensywy niemieckiej we Francji lotnictwo brytyjskie utraciło 959 samolotów, na ogólną liczbę 2691. Straty wśród brytyjskich pilotów w walkach nad Francją, Belgią, Holandią i kanałem La Manchewyniosły około 300 doświadczonych pilotów, których, niełatwo było zastąpić nowymi kadrami. Uszczerbek w sprzęcie lotniczym był jeszcze większy i stanowił jedną trzecią całości lotnictwa myśliwskiego RAF. Olbrzymie sukcesy odniesione przez Wermacht w pierwszym okresie drugiej wojny światowej wpłynęły na zmianę stanowiska Stanów Zjednoczonych. Rząd USA zaczął sobie zdawać sprawe z niebezpieczeństwa grożącego ze strony Niemiec. Wypadki jakie rozegrały się w Euromie latem 1940 roku spowodowały, że Stany Zjednoczone podjęły się dostaw broni dla Wielkiej Brytanii w zamian za bazy brytyjskie (porozumienie z 2 września 1940 r.) oraz udostępniły jej informacje wojskowo – techniczne. Mimo to Anglia po upadku Francji znalazła się w wyjątkowo trudnej sytuacji. Została wypchnięta z kontynętu i poważnie osłabiona z militarnego punktu widzenia. Pozostała w zasadzie bez sojuszników – sam na sam z Niemcami, znajdującymi się u szczytu powodzenia. Sytuację Anglii uważano za beznadziejną. Bezpośrednia groźba jaka zawisła nad Wyspami Brytyjskimi wpłynęła niewątpliwie na umocnienie decyzji Churchilla kontynułowania wojny i przyczyniła się do zespolenia sił narodu angielskiego oraz szybszej mobilizacji posiadanych zasobów. Hitler dał swoim armiom czas na przygotowania inwazyjne do 15 września 1940 roku. W tym okresie Luftwaffe miała stworzyć dogodne warunki realizacji niemieckich planów. Rozpoczęła się największa w historii bitwa powietrzna. Zgodnie z podziałem przyjętym przez brytyjskie Ministerstwo Lotnictwa bitwa o Anglię dzieli się na cztery fazy: 1) – r. – atakowanie lotnisk, portów i stacji radiolokacyjnych, walki o zdobycie panowania w powietrzu; 2) – r. – atakowanie lotnisk i zakładów przemysłu wojennego, atakowanie lotnictwa brytyjskiego w głębi wyspy; 3) – r. – bombardowanie dużych miast, a przede wszystkim Londynu i okolic; 4) – r. – przejście lotnictwa bombowego do działań nocnych, uderzenia bombowe na londyn i inne miasta. Natomiast w dzień działają nad anglią samoloty myśliwskie niejednokrotnie uzbrojone w bomby. Właściwa bitwa o Wielką Brytanię rozpoczęła się 8 sierpnia 1940 roku atakiem niemieckiego lotnictwa na brytyjski konwój morski oznaczony kryptonimem CW – 9. W rezultacie ataku 4 statki angielskie zostały zatopione, a 6 poważnie uszkodzonych (na ogólną liczbę 25). RAF stracił 19 samolotów unieszkodliwiając 31 maszyn wroga, przeważnie Ju – 87. W ciągu następnych 10 dni Niemcy dokonali następnych 25 nalotów na konwoje, porty i lotniska nadbrzeżne. W niektórych operacjach powietrznych uczestniczyło do 500 samolotów. Wszystki te uderzenia nie dały jednak pożądanych wyników. Wbrew przekonaniom i zapewnieniom Gringa straty floty brytyjskiej były niewielkie, a szkody w bazach morskich i stacjach radiolokacyjnych dość szybko naprawiano. Luftwaffe w tym okresie zdołała wyeliminować tylko jedną stację radiolokacyjną. Na dodatek, mimo dużych zniszczeń Brytyjczykom udało się utrzymać więkrzość lotnisk w stanie nadającym się do eksploatacji. Dążenie do wództwa niemieckiego do zniszczenia możliwie jak największej ilości angielskich samolotów wraz (z załogami) w powietrzu także nie zostało zrealizowane. W początkowej fazie bitwy lotnictwo niemieckie straciło aż 450 samolotów, podczas gdy Brytyjczycy 153 myśliwce, przy czym znaczna część pilotów (60) zdołała się uratować. Takie straty musiały spowodować zmianę niemieckich planów. Od 19 sierpnia do 5 września lotnictwo hitlerowskie dokonywała uderzeń na lotniska angielskie i częściowo na niektóre obiekty przemysłu wojennego. Głównym celem Luftwaffe stało się zniszczenie lotnictwa nieprzyjaciela. W tym okresie bitwy bardzo ucierpiały zakłady w Southampton, w których produkowane były samoloty Spitfire i zakłady w Brookland. 25 sierpnia zdarzył się wypadek szczególny który miał potem niebywałe skutki, jeden z bombowców mający zbombardować zbiorniki paliwa nad Tamizą, utracił oriętację, po drodze zrzucił swoje bomby na londyńskie City. W. Churchill polecił przeprowadzić natychmiast uderzenie odwetowe: 81bombowców RAF – u wystartowało jeszcze tej samej nocy nad Berlin. Należyta organizacja obrony przeciwlotniczej i wysoka jakość brytyjskich samolotów przyczyniła się w końcu do zadania Luftwaffe tak olbrzymich strat, że Niemcy zrezygnowali ze zniszczenia lotnictwa brytyjskiego. Nastąpiła kolejna korekta planu: hitlerowcy przystąpili do bombardowania ośrodków przemysłowych, politycznych, administracyjnych i portów morskich. Od 6 września do 5 października 1940 roku główne uderzenie lotnictwa niemieckiego kierowano na Londyn i jego okolicę. Celem tych nalotów obok wywołania paniki wśród ludności, było było osłabienie obrony powietrznej najważniejszych obiektów na wyspy. Zakładano, że zmusi się tym brytyjskie dywizjony do przebywania w powietrzu, gdzie zada się im niepowetowane straty. 7 września ponad 300 bombowców pod osłoną 600 myśliwców w dzień bombardowało gęsto zaludnione dzielnice Londynu. Te same obiekty były ponownie atakowane w nocy przez 250 bombowców. Lotnictwo niemieckie, dążąc do rozstrzygnięcia, rzuciło na szalę swoje wszystkie, poważnie już uszczuplone rezerwy. Od 7 września do 5 października dokonało ono 30 nalotów, tracąc jednak w tym czasie 863 samoloty. Momentem przełomowym w bitwie o Wielką Brytanię był dzień 15 września. W dniu tym Luftwaffe dokonała zmasowanego nalotu na Londyn. Ogółem w ciągu doby lotnictwo niemieckie wykonało ok. 1000 lotów bojowych. Mimo to brytyjskie lotnictwo myśliwskie i artyleria przeciwlotnicza zestrzeliły w sumie ok. 80 samolotów niemieckich i drugie tyle uszkodziło, tracąc przy tym 26 samolotów. Od tej pory niemieckie naloty stały się coraz mniej intensywne. I chociarz dzienne naloty trwały jeszcze do 31 października, to jednak zmniejszył się ich rozmach. Były one dokonywane przeważnie bez udziału bombowcówm, które zastąpiono myśliwcami zabierającymi na pokład bomby. Od 6 października Londyn i inne miasta angielskie bombardowano przeważnie w nocy. W listopadzie Niemcy przeprowadzili naloty na ważniejsze obiekty przemysłowe Anglii taki jak: Coventry, Birmingham, Sheffield, Manchester, Bristol, Glasgow, Hume i Belfast. Szczególnie silnie bombardowano Coventry i Londyn. Dzień 31 października przyjmuje się za datę zakończenia bitwy o Anglię. Wielka Brytani utrzymała się jako ważny czynnik strategiczny na zachodzie Europy. I choć bombardowania nocne trwały ze znacznym natężeniem do połowy 1941 roku, powodując ogromne straty wśród ludności cywilnej i urządzeń przemysłowych, to jednak nie miało to większego znaczenia dla losów wojny niemiecko – brytyjskiej. Wyniki i znaczenie bitwy Bitwa o Wielką Brytanię zakończyła się klęską hitlerowskiej Luftwaffe. W czasie jej trwania zniszczono 1733 samoloty niemieckie, przy czym brytyjskie lotnictwo myśliwskie zestrzeliło 1437, artyleria przeciwlotnicza – 273, a przeciwlotnicze karabiny maszynowe – 23 samoloty nieprzyjaciela. Natomiast natomiast straty RAF wyniosły: 915 samolotów zniszczonych i 643 uszkodzonych; 515 pilotów poległo. W wyniku bombardowań lotnictwa niemieckiego do końca 1941 roku poległo 44 tys. Ludzi a 50 tys. Ludzi odniosło ciężkie rany. Wprawdzie Niemcy zdołali zburzyć ponad milion domów, ale lotnictwu Gringa nie udało się zadać poważniejszych strat przemysłowi Wielkiej Brytanii. Niszczenie miast i ośrodków przemysłowych oraz masowe zabijanie ludności cywilnej sprawiły, że opór narodu angielskiego jeszcze bardziej się umocnił. Bitwa spowodował też duże wyniszczenie kadry doświadczonych pilotów Luftwaffe, straty której nie udało się później zrekompensować. Później pomimo wzrastającej liczby produkowanych samolotów, ciągle odczówano brak dobrze przygotowanego do działań personelu latającego. Bitwa o Anglię dowodzi, iż skutki bombardowania lotniczego, jeśli nie są natychmiast wykorzystywane przez inne rodzaje sił zbrojnych, szczególnie przez wojska lądowe, nie mają tak dużego znaczenia, jak się przed wojną wielu teoretykom wydawało. W historii zmagań narodów Europy z hitlerowskimi Niemcami w czasie II wojny światowej bitwa o Wielką Brytanię zajmuje bardzo istotne miejsce. Porażka nad Anglią niemieckiego lotnictwa, duże straty; wszystko to miało nie tylko materialny, ale – a może i przede wszystkim – psychologiczny. Znalazła się nareszcie siła, która oparła się niezwyciężonym siłom zbrojnym III Rzeszy. Niemcy ponieśli pierwszą o znaczeniu strategicznym porażkę w drugiej wojnie światowej. Wydaje się jednak, że to nowocześnie zorganizowany system obrony powietrznej w Anglii, właściwie wykorzystane najnowsze osiągnięcia techniki wojskowej (radiolokacja), świetne wyszkolenie i talent lotników Wspólnoty Brytyjskiej, Polaków i Czechów były zasadniczym czynnikiem załamania niemieckiej inwazji powietrznej. J. Fuller (angielski generał) uważał, że bitwa o Wielką Brytanię była swoistym środkiem ciężkości II wojny światowej, niezrealizowanie przez Niemców inwazji na Wyspy Brytyjskie było początkiem zmierzchu Hitlera. Overlord Overlord to kryptonim operacji sił morskich i powietrznych aliantów we Francji, trwającej od 6 czerwca (D-day) do końca sierpnia 1944 roku. Overlord zapoczątkowało lądowanie wojsk inwazyjnych i walki w Normandii. 15 sierpnia sprzymierzeni wylądowali w rejonie Tulonu i Nicei. Operacja ta rozpoczęła bitwę o Normandię i spowodowała powstanie drugiego frontu, aby odciążyć Rosjan na froncie wschodnim i zmusić Niemców do walk na dwa fronty. W pierwszej fazie Overlord wzięło udział 156000 żołnierzy wojsk lądowych. Była to równierz największa akcja desantowa jaka miała miejsce w historii ludzkości, wzięło w nim udział 12000 okrętów (w tym 4126 barek do przewozu ludzi), ponad 10000 samolotów bojowych, 2300 transportowych i 2600 szybowców. Polacy mieli w akcji swój udział, wśród żołnierzy znalazła się 1 Dywizja Pancerna gen. S. Maczka, ponadto lekki krążownik "Dragon", niszczyciel "Błyskawica", torpedowce "Krakowiak" i "Kujawiak" oraz lotnictwo myśliwskie i bombowe. Overlord, połączony z Market-Garden, zapoczątkował końcową fazę klęski wojsk hitlerowskich. Alianci mieli miażdżącą przewagę, a odciążając front wschodni przyczynili się do zagłady Niemiec. Akcja ta miała nie tylko na celu pomoc Sowietom. Churchil przerażony szybkością wojsk rosyjskich, chciał uchronić Europę Zachodnią przed zalaniem jej przez Armię Czerwoną. Z tego powodu zorganizowano Overlord i "zatrzymano" Rosjan na Łabie . 0 515 354 530 183 563 119 547

walki w czasie bitwy o anglię w 1940 roku trwały